Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Pamiętają chłopca, który zginął w 1956 r.

Mateusz Komperda
Przeżyłam tu dużo ciekawych chwil- mówi Agnieszka Fortuna
Przeżyłam tu dużo ciekawych chwil- mówi Agnieszka Fortuna Fot. Piotr Krzyżanowski
Historie z tej ziemi zapisane w pamięci jej mieszkańców

Rozpoczynamy cykl artykułów o znanych, ale już zapomnianych wydarzeniach naszego regionu, ale też historiach, w których brali udział nasi Czytelnicy. Zachęcamy także mieszkańców wsi, w których ukazuje się "Tygodnik Głogowski" do współpracy z nami. Z Państwa pomocą odwiedzimy miejsca, w których wydarzyły się ciekawe historie. Osoby, które chcą podzielić się z nami swoimi opowieściami prosimy o kontakt z redakcją - Głogów, ul. Jedności Robotniczej 39, tel. 76 833 20 65, lub 76 833 48 11.

W Wierzchowicach koło Głogowa mieszka obecnie 500 osób, a wśród nich pierwsi osiedleńcy, którzy po II wojnie światowej przyjechali z różnych stron świata. - Mieszkam tu od 1945 roku - mówi Jan Fortuna, który oprowadza nas po wsi i opowiada jej ciekawą historię.
- Gdy przyjechaliśmy do Wierzchowic, była tu tylko jedna krowa - wspomina mężczyzna i przypomina sobie, że wioska liczyła wówczas ok. trzystu mieszkańców. Najbliższy sklep znajdował się w Kłobuczynie, a że nie było kościoła, to ludzie chodzili na nabożeństwa do Nielubi. Przez wioskę prowadziła wąska i brukowana droga, której fragment można jeszcze zobaczyć w okolicach cmentarza. Pośrodku wsi nie sposób nie zauważyć pięknego, ale dziś zaniedbanego, barokowego dworu z XVIII wieku. Po wojnie, przez długie lata był siedzibą biur Państwowych Gospodarstw Rolnych.
Agnieszka Fortuna do Wierzchowic przyjechała spod Lwowa. Miała wtedy 11 lat. - Była wiosna 1946 roku - przypomina sobie kobieta, i dodaje, że nie zdawała sobie wtedy sprawy, jak ważne będzie to dla niej miejsce. - Dostaliśmy ładny dom, w którym mieszkało pięć rodzin - mówi. - Nie było z tym żadnego problemu, bo ludzie nie byli przyzwyczajeni do luksusów i zdarzało się, że cała rodzina mieszkała na kilkunastu metrach kwadratowych.
Czy życie bez telewizora, internetu mogło być ciekawe? - Oczywiście - zapewnia pani Agnieszka i wylicza: była kawiarnia, szkoła, a poza tym, przychodnia zdrowia z lekarzem i dentystą. A wszystko dzięki Piotrowi Grzybowi, który potrafił jednoczyć ludzi i organizował wiele imprez. - Naprawdę żyło się tu dobrze. Spotykaliśmy się przy kawie, opowiadaliśmy kawały i było wesoło - dodaje Agnieszka Fortuna.
Zdarzały się jednak i tragedie. Do dziś mieszkańcy pamiętają o kilkuletnim chłopcu, który w 1956 roku spłonął żywcem po oblaniu się gorącym smalcem.
Ważnym i ciekawym wydarzeniem w życiu pani Agnieszki, było zdanie egzaminu na prawo jazdy w 1971 roku, syrenką 104. - Nauczyłam się jeździć, ale teraz nie wsiadłabym już za kierownicę - uśmiecha się 75-letnia mieszkanka Wierzchowic.
Z czasem wioska zaczęła się zmieniać. Po odkryciu złóż rudy miedzi i rozpoczęciu budowy głogowskiej huty, zwiększała się liczba jej mieszkańców. W latach siedemdziesiątych wybudowano kilka bloków. Okoliczny przemysł zmienił wioskę i jej mieszkańców. Dziś mało kto żyje z rolnictwa, a to z kolei sprawiło, że zaczęły zanikać kultura i tradycja wiejska. - Kiedyś trzeba było naprawdę się narobić, aby dostać parę groszy - mówi Agnieszka Fortuna i tłumaczy, że choć było ciężko, to życie było weselsze, a ludzie życzliwi. Ale i tak Wierzchowice to dla niej wciąż najpiękniejsza wieś na świecie. Wsp. DAB

fot.piotr krzyżanowski

Przeżyłam tu dużo ciekawych chwil- mówi Agnieszka Fortuna

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto