Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Odeszli więc są gorsi?

Grażyna Szyszka
– Od czasu rezygnacji z usług pielęgniarskich w przychodni na osiedlu Kopernika, czuję się szykanowana przez rejestratorki – mówi głogowianka

Publiczne przychodnie zdrowia, broniąc się przed utratą pacjentów, stosują często metody, które paradoksalnie biją... głównie w chorych.
Geria Med, Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej działa w Głogowie od kwietnia. Ten niewielki, zaledwie czteroosobowy zespół oferuje specjalistyczne usługi pielęgniarskie i to u pacjenta w domu. Obsługuje nie tylko Głogów, ale też powiat. Z ich usług korzysta dziś około 5 tys. osób. Głównie to pacjenci, którzy wcześniej znali i szanowali pracujące teraz w Geria Medzie pielęgniarki. Usługi finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Wystarczy wypełnić deklarację wyboru.

– Kiedy przeniosłam się z przychodni na osiedlu Kopernika do nowej pracy, wielu moich pacjentów przeszło razem ze mną – przyznaje pielęgniarka Jolanta Antał. – Wcale ich nie namawiałam, ale cieszyłam się, że ludzie ufają mi i chcą, bym to właśnie ja sprawowała pielęgniarską opiekę
Niemal identyczna sytuacja była w przypadku drugiej pielęgniarki, Doroty Witczak. Kiedy zrezygnowała z pracy w Piast Medzie, korzystanie z usług niepublicznego zakładu opiekuńczego Geria Med zadeklarowała większość jej dotychczasowych pacjentów.

– Problemy zaczęły się po dwóch miesiącach naszej działalności – mówi Wiesława Leszczak, szefowa zakładu. – Pacjenci zaczęli dzwonić i tłumaczyć, że muszą zrezygnować z naszych usług. Byli ewidentnie przestraszeni i jednocześnie rozżaleni odejściem od nas. Twierdzili, że w przychodniach, w których mają lekarzy pierwszego kontaktu, pielęgniarki nie chcą robić obowiązkowych szczepień ich dzieci, mają problemy z otrzymaniem recept. Oj, lista skarg jest długa – dodaje Wiesława Leszczak. – Najbardziej nam żal tych ludzi, którzy zamiast cieszyć się udogodnieniami, cierpią tylko dlatego, że wybrali nasze usługi. A przecież mają do tego prawo.

Usługi pielęgniarskie finansowane są przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Za każdego zadeklarowanego pacjenta płaci około 2 zł. Wystarczy, że w deklaracjach wyboru, dostępnych w każdej przychodni zdrowia, zostaną wypełnione odpowiednie rubryki. Na blankiecie, na którym określa się lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, są także deklaracje dotyczące pielęgniarki i położnej. Do czasu, gdy w mieście nie działał jeszcze Geria Med, pacjenci wybierali jedną, konkretną przychodnię, z pełnym zakresem usług. Ale powinni wiedzieć, że dwa razy w roku mają prawo bezpłatnie to zmienić. Lekarz może być w jednej placówce, a pielęgniarki w drugiej.

Kiedy głogowianie zaczęli przenosić deklaracje do Geria Medu pojawiły się nieprzyjemności. Matka trójki dzieci opowiadała nam, że kiedy zgłosiła się z maleństwem do szczepienia w przychodni Hipokrates, usłyszała od pielęgniarek, że skoro wybrała usługi innych, to niech tam idzie to zrobić.
– Szczepienia dzieci muszą być wykonane w przychodni, w której jest lekarz – wyjaśnia Wiesława Leszczak. – Robią to specjalnie przeszkolone w tym celu pielęgniarki. Takie zachowanie to ewidentne zastraszanie pacjentów.

Metodą, która solidnie daje w kość, zwłaszcza starszym ludziom, jest utrudnianie otrzymywania recept. Ci, którzy wybrali pielęgniarki z Geria Medu, albo słyszą wprost, że nie dostaną recepty, albo są odsyłani w kolejkę do lekarza.

– Wcześniej wystarczyło zostawić kartkę z nazwą leku u pielęgniarek, a recepta była gotowa po dwóch dniach – opowiada pacjent. – Teraz w rejestracji usłyszałem, że jak chcę dostać moje stałe leki to mam sobie stanąć w kolejkę do lekarza. Mój sąsiad jest zapisany do tego samego lekarza co ja i on nie ma takiego problemu. To nie jest dyskryminacja?

Zachowania pracowników niektórych głogowskich przychodni publicznych sprawiły, że jedna z pacjentek napisała skargę do NFZ.
– Moja rodzina jest zaoptowana do lekarza w przychodni Astra-Med przy ul. Gwiaździstej w Głogowie – opowiada Krystyna Soboryk. – Mąż jest po wylewie i musi przyjmować stale wiele leków, dzięki którym funkcjonuje.

Poprosiłam córkę, by poszła do przychodni po receptę na lek dotleniający mózg. Kiedy po dwóch dniach zgłosiła się po odbiór pielęgniarki wręczyły jej karteczkę, na której czerwonym flamastrem napisały: geriamed – mówi zdenerwowana kobieta. – Byłam tym wstrząśnięta. Myślę, że przez tak nieodpowiedzialne zachowanie personelu przychodni, mój mąż został narażony na poważne komplikacje zdrowotne. I to dlatego, że korzystamy z usług Geria Medu. Nie rozumiem takiego traktowania pacjentów. To jakaś chora sytuacja – mówi głogowianka, która chce wyjaśnienia tej sytuacji przez NFZ. – Czy ja, albo mój mąż jesteśmy gorszymi pacjentami dla Astra Medu?

Kierownik NZOZ Astra Med, dr Ryszard Kurasiewicz jest zaskoczony zarzutami głogowianki. Twierdzi, że personel z rejestracji doskonale zna zasady współpracy z pacjentami czy ich rodzinami, ale na pewno nie w taki sposób, jak opisuje to Krystyna Soboryk.

– Aby otrzymać receptę na stale przyjmowane leki, wystarczy zostawić w rejestracji kartkę z nazwą medykamentu, a po dwóch dniach zgłosić się po odbiór i bez względu czy pacjent korzysta z wszystkich naszych usług, czy tylko z lekarza – tłumaczy kierownik przychodni. – Nie znam sprawy pani Soboryk, ale porozmawiam z pracownikami. Musiało zajść jakieś nieporozumienie. Szkoda, że ta pani od razu nie przyszła do mnie i nie opowiedziała o wszystkim – dodaje.
Za tydzień napiszemy o problemach pacjentów NZOZ w Przemkowie.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto