Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: „Na pomocy nocnej nawet nie zbadali naszej córki". 4-latka trafiła do szpitala

Kacper Chudzik
Kacper Chudzik
Nadia z mamą
Nadia z mamą Kacper Chudzik
4-letnia Nadia trafiła do szpitala z 40-stopniową gorączką, silnym odwodnieniem, stanem zapalnym i wybroczynami na skórze. Jak mówią jej rodzice, chwilę wcześniej na pomocy wieczorowej odesłano ich do domu bez badania.

Rodzice 4-letniej Nadii nie wspominają najlepiej wizyty w przychodni przy Kościuszki 15. w Głogowie, gdzie świadczona jest Nocna i Świąteczna Pomoc Wieczorowa. Trafili tam w nocy z środy na czwartek (8-9 czerwca). Ich córeczka od poniedziałku miała blisko 40-stopniową gorączkę i ból ucha. Dzień wcześniej lekarz rodzinny przypisał jej antybiotyki. Temperatura jednak nie schodziła, a dziecko czuło się coraz gorzej.

– W środę było z nią bardzo źle. Postanowiliśmy pojechać na pomoc wieczorową. W gabinecie pokazałam najpierw leki, które córka bierze. Tam jednak lekarka nawet nie raczyła spojrzeć na Nadię. Powiedziała, że skoro mamy antybiotyk, to po co przyjechaliśmy. Trzeba czekać, aż antybiotyk zacznie działać po trzeciej dobie – mówi Ewa Jardel, mama Nadii.

Jak twierdzą rodzice dziewczynki, na nic zdały się protesty, że dziecko czuje się coraz gorzej. Zostali odesłani z pomocy wieczorowej do domu. Nie zamierzali jednak czekać i sprawdzać, czy antybiotyk zacznie działać. Udali się więc na SOR.

– Tam z początku nam powiedziano, że powinniśmy najpierw iść na pomoc wieczorową i tam dostać skierowanie do szpitala. Gdy wyjaśniliśmy, że odesłano nas z pomocy nawet bez badania, lekarze z SOR-u powiedzieli, żebyśmy przynieśli małą. Po pięciu minutach na SOR okazało się, że dziecko musi trafić na oddział pediatryczny – dodaje Kamil Jardel, ojciec Nadii.

Dziecko było odwodnione. Na skórze zaczęły też pojawiać się wybroczyny. Okazało się, że w organizmie pojawiał się już stan zapalny. Nadia trafiła na Oddział Pediatryczny w środowy wieczór. Na szczęście w porę i lekarzom udało się pomóc dziewczynce. W szpitalu spędziła kilka dni, a w niedzielę Nadia została wypisana na leczenie domowe.

– Strach pomyśleć co by było, gdybyśmy posłuchali lekarki i wrócili do domu czekać na to, czy antybiotyk zadziała. Czekamy obecnie na pełen dokument wypisu ze szpitala i chcemy zgłosić sprawę u Rzecznika Praw Pacjenta – dodaje Ewa Jardel.

O sytuację z środowego wieczoru zapytaliśmy Helenę Kijanko-Link, szefową firmy Medyk Star, która świadczy w Głogowie usługi pomocy wieczorowej.

– Nie mogę odnieść się do sprawy, ponieważ nie znam szczegółów. Jeśli państwo chcą złożyć skargę to zapraszamy, gdy ją otrzymamy na pewno wyjaśnimy sytuację i się do niej odniesiemy – zapewnia Helena Kijanko-Link.

Państwo Jardel zapewniają, że na pewno ze skargą w ośrodku się pojawią.

– Nam nie chodzi o zemstę czy próbę zaszkodzenia tej lekarce. Ale o to, żeby do takich sytuacji więcej nie dochodziło. Nie można tego przemilczeć – dodaje Ewa Jardel.

Nadia z mamą

Głogów: „Na pomocy nocnej nawet nie zbadali naszej córki". 4...

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto