Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Miłość aż po grób

Grażyna Szyszka
Od śmierci Ewy minęło już osiem lat. Jednak na jej mogile codziennie płonie znicz i leżą świeże kwiaty.

Jej grób leży przy jednej z głównych alei na brzostowskim cmentarzu. Z trzech stron dostępu do niego bronią ozdobne drzewka i krzewy. Ale, gdy przechodzień zatrzyma się przed nim, zdoła dostrzec skromny, choć elegancki pomnik z marmuru z prostym krzyżem. Uwagę przykuwa jednak zdjęcie kobiety. Piękna, uśmiechnięta twarz, jasne sięgające ramion włosy i figlarne spojrzenie. Ktoś, kto jej nie znał, może powiedzieć, że była kobietą z klasą.

Ewa, bo tak miała na imię, spoczywa na cmentarzu od ośmiu lat. Zgasła w 35. roku życia. Ale nie ma dnia, by na jej grobie nie palił się znicz, a w wazonie zabrakło świeżych kwiatów. W zależności od pory roku, u stóp zadbanej, wręcz wymuskanej mogiły zakwita kolorowy kwietny dywan.

Marka można zastać przy Ewie najczęściej po południu. Jak nie krząta wokół jej mogiły to siedzi w milczeniu, niemal w bezruchu i wpatruje się w jej zdjęcie. – Ewa była miłością mojego życia – mówi cicho siedząc na ławce przy jej grobie. – Kochałem ją jak wariat. Już od liceum. Byłem dwie klasy niżej od Ewy, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Imponowała mi nie tylko urodą, ale przede wszystkim tym, że nie była pusta. Faceci kręcili się przy niej, więc taki młokos jak ja nie miał szans. Mogłem jedynie marzyć o niej – opowiada Marek. – Ewa wtedy nawet nie wiedziała o moim istnieniu.

Marek stracił dziewczynę z oczu na kilka lat. Wyjechała do Szczecina na studia. Robił wszystko, by dostać się na tą samą uczelnię. – Nie udało się – przyznaje. – Dwa razy oblałem egzaminy wstępne. Nie chciałem być na garnuszku matki, więc musiałem znaleźć pracę – opowiada.

Trafił do prywatnej firmy i jednocześnie zaocznie studiował. Ewę spotkał przypadkiem na ulicy. Była w towarzystwie mężczyzny. Marek twierdzi, że choć wtedy nogi ugięły się pod nim, wcale nie stracił nadziei. – Gdzieś w głębi czułem, że ona jest dla mnie – uśmiecha się na wspomnienie.

Ewa wyszła za mąż, ale nie za Marka. Beznadziejnie zakochany mężczyzna, wiedząc gdzie ona pracuje, robił wszystko, by często ją widywać. O tym, co czuł na widok ukochanej wracającej do domu, do innego, nie opowiada.

Kiedy dowiedział się, że mąż Ewy ulotnił się z inną, odważył się podejść do niej. – Nie miała pojęcia kim jestem, choć starałem się zrobić z siebie jej kumpla ze szkoły – opowiada. – Wtedy źle trafiłem, była w depresji i odepchnęła mnie.

Zrobiła to potem jeszcze kilka razy. Jednak upór Marka był silniejszy niż Ewy. Dwa lata po jej rozwodzie, umówili się wreszcie na spotkanie. Potem na kolejne, a po kilku miesiącach zamieszkali razem. Marek szalał z radości. Był z kobietą, na którą czekał prawie 10 lat. - Nie planowali ślubu, bo Ewa nie chciała. Ale pragnęli dziecka.
Po trzech latach starań Ewa zdecydowała się na dokładne badania. Lekarz doradził jej klinikę w Poznaniu. – Nalegała, że pojedzie sama, a ja potem zabiorę ją do domu – mówi Marek, a jego głos zmienia barwę. – Nie mogę sobie tego wybaczyć. Czułem przecież, że coś się wydarzy. Miałem znaki. Na kilka dni przed jej wyjazdem, ze ściany spadło zdjęcie Ewy i rozbiło się w drobny mak. Nieco wcześniej w okna naszej sypialni pukały ptaki, a niektóre z nich niemal rozbijały się o szybę – wspomina mężczyzna.

Ewa miała spędzić w klinice dwa dni. Wyjechała wcześnie rano autobusem. W Poznaniu miała wziąć taksówkę. Nie zdążyła do niej dojść. Przechodząc przez jezdnię uderzyło w nią rozpędzone auto. Mocno poturbowana trafiła do szpitala, żyła jeszcze dwa dni.

– Przed śmiercią odzyskała przytomność – mówi Marek. – Nie mogła mówić, ale patrzyła mi w oczy. Odeszła ściskając mnie za rękę – dodaje wpatrzony w zdjęcie na pomniku. – To ta sama fotografia, która spadła ze sciany przed jej śmiercią. Lubiła ją…

Choć od śmierci Ewy minęło już osiem lat, Marek codziennie jest przy niej, twierdzi, że nie potrafi już inaczej. Nie obchodzą go spojrzenia ciekawskich ludzi, nie przeszkadza mu deszcz, czy wiatr. Jest przy Ewie. – Czekałem na nią tyle lat, teraz ona na mnie czeka.
PS Imiona bohaterów zostały zmienione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto