Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogów: Dziki i sarny niszczą uprawy

ULK
foto: Piotr Krzyżanowski
Mieszkańcy wsi, którzy mają pola przy lasach patrzą bezsilnie jak zwierzyna niszczy ich uprawy. Nie zgadzają się, by koła łowieckie liczyły straty

Co roku dziki niszczą nasze pola i nic nie możemy zrobić – pan Stanisław z gminy Gaworzyce bezradnie rozkłada ręce. – Mamy tam nie siać, ani nie sadzić?
Podobnego zdania jest wielu okolicznych rolników, szczególnie tych, których pola przylegają do Przemkowskiego Parku Krajobrazowego.

Dziki, sarny i jelenie niszczą zboża, ziemniaki, kukurydzę. Myśliwi ze swej strony zapewniają, że robią, co mogą, by szkody były jak najmniejsze, ale to walka z wiatrakami. – Bo zwierzyna musi żreć – tłumaczą myśliwi.

Ale nie rezygnują, tylko że to, co robią niewiele daje. Nie pomagają ogrodzenia z siatki, bo zgłodniała zwierzyna dziurawi je albo robi podkopy, byle dostać się do pożywienia. – Mamy nawet dyżury, szczególnie przy dużych areałach kukurydzy, bo dziki bardzo ją lubią – dodaje Zbigniew Macląg z Koła Łowieckiego Sęp w Przemkowie. – Odstraszamy i płoszymy zwierzęta, ale już wiadomo że szkody będą spore.

Ci, którym dziki zniszczą uprawy powinni zgłosić szkody do kół łowieckich, bo one mają obowiązek pokrywać straty wyrządzone przez dziką zwierzynę na terenach, które myśliwi dzierżawią.

Oni też szacują te szkody, co rolnikom bardzo się nie podoba, bo uważają za dziwne to, że ten kto płaci decyduje o tym, ile ma dać. – Odszkodowania są niskie w porównaniu do strat – twierdzi pan Stanisław. – Dlaczego koła to robią? Tak nie powinno być.

Myśliwi odpowiadają, że w sprawach spornych, kiedy rolnik nie zgadza się z wyceną, może wynająć niezależnego rzeczoznawcę, na własny koszt. I wtedy zdecyduje, co zrobi. Przyjmie pieniądze czy pójdzie do sądu.

– My, w takich sytuacjach zlecamy wycenę biegłemu sądowemu, którego opłacamy - mówi Zbigniew Macląg z koła Sęp.
Myśliwy dodaje, że poza siatkami, koło łowieckie kupuje tzw. pastuchy, czyli elektryczne ogrodzenie i daje je rolnikom, żeby odgrodzili swoje pola od lasu (na ten czas popisują oni zobowiązanie, że nie będą domagać się odszkodowań).

– Robimy też pasy zaporowe, gdzie sypiemy karmę – dodaje Ryszard Cłapa, specjalista ds. ochrony w Nadleśnictwie Przemków i myśliwy w Wojskowym Kole Łowieckim Wilk w Głogowie, które też dzierżawi część Parku Krajobrazowego.

Tam szkody dziki i sarny wyrządzają w okolicach Piotrowic i Szklarek, w gminie Przemków. W zeszłym sezonie Koło Wilk wypłaciło rolnikom, w sumie, 5 tys. zł. To cztery razy mniej niż Sęp z Przemkowa, tylko za grunty w Parku. – Szkód się nie uniknie, możemy je tylko minimalizować – podsumowuje Zbigniew Macląg.
O komentarz w sprawie szkód zapytaliśmy Ministerstwo Środowiska.

„W przypadku braku porozumienia co do wysokości odszkodowania każda ze stron może zwrócić się do wójta gminy z prośbą o mediację, a przy dalszym konflikcie wystąpić na drogę sądową – odpowiada departament leśnictwa. – Roszczenie odszkodowawcze ma charakter cywilnoprawny i w drodze postępowania sądowego może zostać właściwie zweryfikowane”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto