Głogów: Boją się wchodzić do bloku

Na przykład, nie mogą zrozumieć, dlaczego podjazd na parkingu, na który mieszkańcy czekali 44 lata, jest tak wysoki, że samochody z niskim podwoziem łatwo mogą się uszkodzić. Ostatnio najbardziej denerwowało panie oświetlenie, a raczej jego brak, nawet przejściowy.
I to przy samym wejściu do bloku, w którym większość to osoby starsze, emeryci. A teraz wiadomo, szybciej zapada zmrok i wchodzenie do klatki schodowej w ciemności do przyjemnych raczej nie należy.
– Dopiero na półpiętrze zapalało się światło, a to aż siedem stopni – wylicza Irena Lemańska mieszkanka bloku.
Dla niej, osoby słabowidzącej, z pierwszą grupą, to problem, a przede wszystkim zagrożenie. Wystarczy chwila nieuwagi i można się przewrócić. Tak samo jest przy wyjściu z piwnicy. W ciemności trzeba pokonać te kilka stopni, zanim zrobi się jasno. I tak jest bardzo często.

– Czasem światło zapala się przy samym wejściu do klatki schodowej, a czasem nie, ale tak nie powinno być – precyzują sąsiadki kobiety Katarzyna Szydełko, Barbara Rusin i Janina Bar.

Nowe oświetlenie w czterech klatkach tego bloku, działające na zasadzie tzw. czujek, jest od sierpnia. Mieszkańcy żartują, że miało być jak w XXI wieku, a wyszło jak zwykle, czyli: bubel. Albo lampy są złe, albo urządzenia regulujące czas zapalania się światła. Jakby tego było mało, ciemności zapanowały też przed samym budynkiem, bo jakiś czas temu latanie zgasły. Mieszkanki budynku twierdzą, że interweniowały w tych sprawach u zarządcy: pisały, dzwoniły i zero reakcji. A robiło się coraz ciemnej i niebezpieczniej. Zdesperowane, poprosiły nas o pomoc.

Marek Rychlik, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Głogowie, zarządcy budynku obiecał, że zajmie się sprawą. – Sprawdzimy oświetlenie na placu przed blokiem i w klatce schodowej, dlaczego czujka za późno działa – zapewnił dyrektor ZGM. – Być może zaproponujemy zmianę