- Katowice to miasto, które nie ma ani jednego ośrodka edukacyjnego dla osób niepełnosprawnych - mówił podczas spotkania urzędników z rodzicami niepełnosprawnych w Zespole Szkół Specjalnych Zawodowych w Brynowie Henryk Bazan.
- Chodzi chociażby o zwykły dom pomocy sSpołecznej, w którym mieszkałyby osoby starsze, ale też osoby niepełnosprawne umysłowo. Nasze dorosłe dzieci mogłyby w tych domach pełnić funkcje pomocnicze, np. wykonywać prace ogrodnicze, do których znakomicie się nadają. Osoby starsze potrzebują towarzystwa, a nasze dzieci aktywizacji, obecności w grupie - podsuwał Bazan. Rodzice niepełnosprawnych zarzucili urzędnikom, że los ich dorosłych dzieci jest miastu obojętny.
- Miasto i państwo wykładają przez 24 lata ogromne pieniądze na ich aktywizację, rehabilitację, dofinansowują szkołę, dodatkowe zajęcia. Ale co potem? Zostawiane są same sobie, więc te wszystkie zainwestowane pieniądze są wyrzucane w błoto - alarmowali.
Urzędnicy ripostowali, że miasto dotuje organizację warsztatów, a w terenowych punktach pomocy społecznej rodzice otrzymają poradę, na jakie zajęcia dziecko można zapisać.
- Na warsztaty terapii zajęciowej nie są przyjmowane, bo brakuje miejsc albo prowadzona jest rekrutacja, której dzieci nie przechodzą, bo wymagają większej opieki - odpowiadali. Dodawali, że ośrodki oferujące pomoc niepełnosprawnym są przepełnione. - Usłyszałam, że muszę poczekać, aż zwolni się miejsce. Czy to znaczy, że mam czekać, aż ktoś umrze? - pytała zbulwersowana matka.
Rodzice opowiadali, że opieka i aktywizacja dzieci zostaje na ich barkach. - Ale my się starzejemy, co będzie potem, jak nas zabraknie? - pytali rozgoryczeni. I nie tylko w tym problem: dzieci, które przez 24 lata brały udział w wielu zajęciach, nagle zostają same, wyłącznie pod opieką rodziców.
- Tracą kontakt z ludźmi, pogarsza się im zdrowie, przepadają efekty wieloletniej rehabilitacji, czują się odrzucone przez grupę - wyliczają rodzice. Zaproponowali urzędnikom, że chętnie sami stworzą ośrodek dla niepełnosprawnych działając jako stowarzyszenie.
- Jest taki budynek, ze świetną lokalizacją, w kapitalnym miejscu - dom akademicki numer trzy w Ligocie. Obiekt nie należy do miasta, ale miasto ma dobre kontakty z uniwersytetem. Budynek można by zaadaptować dla potrzeb niepełnosprawnych. Jeśli miasto może trzykrotnie naprawiać nawierzchnię na ulicy Mariackiej, to możemy tak nam pomóc, oddając do dyspozycji budynek - postulowała Bazan.
Urzędnicy obecni na spotkaniu obiecali sprawę przeanalizować, ale konkretnej pomocy rodzicom niepełnosprawnych nie obiecali.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?