Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Droga z Borku do Białołęki to raj dla wielbicieli szybkiej jazdy. Prosty odcinek zachęca do wciśnięcia gazu.

Grażyna Szyszka
Grażyna Szyszka
Pani Sylwia z rodziną (w tym synkiem Ignacym), mieszka przy wjeździe do Białołęki i często widzi, co się dzieje na tym prostym odcinku drogi od Borku
Pani Sylwia z rodziną (w tym synkiem Ignacym), mieszka przy wjeździe do Białołęki i często widzi, co się dzieje na tym prostym odcinku drogi od Borku
Droga nr 330, na odcinku Borek - Białołęka, to raj dla miłośników szybkiej jazdy. Długi, prosty odcinek zachęca kierowców, by mocniej wcisnąć gaz. - A potem jest kłopot z wejściem w łuk przy Białołęce - mówi nam mieszkanka wsi (na zdjęciu), w której tydzień temu na poboczu drogi zginął człowiek.

W środę, 21 października, na skraju wsi Białołęka samochód osobowy potrącił pieszego. 58-latek zginął na miejscu. Kierowca, mieszaniec Głogowa, był trzeźwy. Śledczy czekają na opinię m.in. biegłego z zakresu ruchu drogowego, by mieć podstawy do dalszych czynności w tej sprawie.

Tragedia wydarzyła się tuż za łukiem drogi nr 330, niedaleko tablicy informującej o terenie zabudowanym. Kilka metrów wcześniej stoi krzyż upamiętniający śmierć młodego mężczyzny o imieniu Jarosław.
W środę, 21 października Edward W., wracał pieszo do domu. Był już praktycznie na miejscu, gdy nadjechała toyota. Uderzenie było tak silne, że ofiara wpadła do rowu. Mężczyzna zginął na miejscu.
Dramatyczne chwile rozegrały się około godziny 13. O tym, że stało się coś złego, mieszkającą na początku Białołęki panią Sylwię, zawiadomiły ujadające psy.
- A trzy godziny wcześniej zadzwoniłam do powiatowego zarządu dróg z informacją, że trzeba coś tu zrobić, bo mamy bardzo niebezpiecznie – mówi. - Kierowcy jeżdżą za szybko, rozpędzają się na prostym odcinku między Borkiem a Białołęką, a potem część z nich ma kłopot z wejściem w zakręt przy wsi. Mieszkamy tu dwa lata i już sporo się naoglądaliśmy różnych niebezpiecznych sytuacji. Nie wspomnę o naszych zabitych kotach i innej dzikiej zwierzynie, która przecież wychodzi na drogę.
Po tragedii na drodze pani Sylwia miała nadzieję, że temperament kierowców pohamują częstsze patrole policji. Niestety, policji już więcej nie było.
Mieszkanka Białołęki przyznaje, sama boi się chodzić poboczem do wsi więc do sklepu jedzie samochodem. Jej pięcioletni synek Ignacy na razie jest wożony do przedszkola w Głogowie, ale niebawem rozpocznie naukę w szkole. - Chcę, by chodził tu na miejscu, więc ze względów bezpieczeństwa też będziemy go musieli wozić autem.
Coraz częściej widzę też biegających poboczem ludzi i nie ukrywam, że podziwiam ich za odwagę – mówi kobieta.
Mieszkanka wsi bardzo by chciała, aby znak oznaczający teren zabudowany został przestawiony w okolice dwóch pierwszych domów w Białołęce (jadąc od Głogowa stoją one po lewej stronie). Uważa, że to wymusiłoby na kierowcach zdjęcie nogi z gazu.
Wniosek o poprawę bezpieczeństwa na tej drodze ma napisać do zarządu dróg w starostwie powiatowym radny gminny z Białołęki.
Jak się dowiedzieliśmy, zarząd dróg powiatowych ma zlustrować sytuację i zdecydować o ewentualnych zmianach.
O bezpieczeństwo na drodze powinni zadbać jednak sami użytkownicy, bo niemal za każdym zdarzeniem czy tragedią stoi człowiek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto