Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chrobry Głogów po kapitalnej drugiej połowie pokonał Zawiszę 3:1

Marcin Kaźmierczak
W 70. minucie swojego debiutanckiego gola w barwach Chrobrego zdobył Łukasz Bogusławski
W 70. minucie swojego debiutanckiego gola w barwach Chrobrego zdobył Łukasz Bogusławski Chrobry Głogów S.A
W niedzielne popołudnie Chrobry Głogów zrewanżował się bydgoskiemu Zawiszy za sierpniową porażkę w Pucharze Polski i po najlepszej drugiej połowie sezonu pokonał głównego kandydata do awansu 3:1

Z uwagi na różnicę w doświadczeniu zawodników obu drużyn, mecz można było określić mianem starcia Dawida z Goliatem. Piłkarze znajdujący się w kadrze Zawiszy zagrali bowiem dotychczas w aż 831 meczach na poziomie polskiej ekstraklasy, strzelając przy tym 48 bramek. U zawodników Chrobrego statystyki te wynosiły odpowiednio 71 meczów i 1 gol, którym mógł pochwalić się wypożyczony z Lecha Poznań Szymon Drewniak.

Mecz drużyn, które spędziły w tegorocznych rozgrywkach łącznie pięć kolejek na fotelu lidera, był także konfrontacją najlepszej ofensywy ligi, czyli Zawiszy, z jej drugą defensywą, a więc Chrobrym.

Głogowianie do tego spotkania przystępowali w nieco lepszych nastrojach. Przed tygodniem wygrali w Suwałkach z tamtejszymi Wigrami mecz o przysłowiowe sześć punktów, a ponadto do meczowego składu powrócili narzekający ostatnio na urazy Hudyma i Hałambiec.

Dla Zawiszy mecz z Chrobrym był, z kolei, okazją do poprawienia humorów po ostatniej wpadce przed własną publicznością, gdzie ulegli Dolcanowi Ząbki 0:3. W Głogowie bydgoszczanie nie mogli jednak liczyć na swojego kluczowego zawodnika – Kamila Drygasa, który musiał pauzować po skompletowaniu czterech żółtych kartek.

Spotkanie lepiej rozpoczął Chrobry Głogów, którego piłkarze już w pierwszej akcji meczu zagrozili bramce strzeżonej przez dziewiętnastoletniego Damiana Węglarza. Po dośrodkowaniu Dominika Kościelniaka i strzale Łukasza Szczepaniaka piłka odbiła się w polu karnym od ręki Tomasza Wełnickiego. Sędzia uznał jednak to zagranie za przypadek i nie odgwizdał karnego.

Kolejne minuty to głównie gra w środku pola. Dopiero tuż po upływie pierwszego kwadransa nieco ożywiło się na murawie. Wszystko przez dwie straty głogowian w środku pola. Najpierw niefrasobliwość defensywy pomarańczowo – czarnych próbował wykorzystać Sylwester Patejuk, któremu w ostatniej chwili wyjście sam na sam z bramkarzem uniemożliwił wślizgiem Damian Byrtek. Dwie minuty później Patejuk przejął piłkę w środku pola i zagrał prostopadle do Szymona Lewickiego. Napastnik Zawiszy postanowił przelobować Sławomira Janickiego, jednak zrobił to bardzo niedokładnie i piłka w sporej odległości minęła bramkę głogowian.

Kolejne minuty należały do gospodarzy, choć nie stworzyli oni żadnego konkretnego zagrożenia. W barwach Chrobrego zamieszanie próbowali robić szybcy skrzydłowi – Kościelniak i Sędziak. Z kolei operujący w środku pola Marcel Gąsior i Szymon Drewniak bardzo często próbowali prostopadłymi podaniami uruchomić najlepszego strzelca drużyny, Macieja Górskiego. Wszystkie te akcje kończyły się jednak na obrońcach lub niegroźnymi strzałami.

Bydgoszczanie obudzili się na ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy. Znak do zrywu dał wprowadzony na boisko skrzydłowy Jakub Smektała, który zmienił poturbowanego chwilę wcześniej Micę.

Przyniosło to efekt w doliczonym czasie gry. Wspomniany Smektała rozegrał na prawej stronie piłkę z Nykielem, po dośrodkowaniu którego piłkę głową zgrał Lewicki, a w zamieszaniu najbystrzejszy okazał się Bułgar Wasił Panajotow, który wpakował piłkę do bramki Janickiego.

Gol do szatni musiał zaowocować męską rozmową w szeregach Chrobrego, gdyż głogowianie od pierwszych minut drugiej połowy wyszli wyżej i zaczęli grać ze znacznie większym zębem. Zaowocowało to w 51. minucie. Gąsior minął jednego z bydgoszczan ruletą a la Zidane, pociągnął środkiem i choć mógł strzelać, oddał piłkę do wbiegającego z lewego skrzydła w pole karne Macieja Górskiego, a ten pięknym strzałem od poprzeczki pokonał Węglarza.

Remis nie zadowolił pomarańczowo – czarnych, którzy poszli za ciosem i w ciągu następnych dziesięciu minut aż czterokrotnie groźnie atakowali bramkę Zawiszy. Najpierw, w 55. minucie z rzutu wolnego po faulu na Gąsiorze, minimalnie przestrzelił Drewniak, po strzale którego piłka uderzyła w boczną siatkę. Minutę później bardzo aktywny tego dnia Gąsior zagrał prostopadle do Górskiego, który jednak nie trafił tym razem w światło bramki. Kolejna minuta i kolejna akcja piłkarzy Chrobrego. Piłkę dośrodkowywaną przez Szczepaniaka z prawego skrzydła przepuścił Górski, a Kościelniak z ośmiu metrów strzelił ponad poprzeczką.

W 60. minucie spotkania swoją szansę miał asystujący przy pierwszej bramce Gąsior. Środkowy pomocnik MZKS-u strzałem po ziemi z 25 metrów próbował zaskoczyć Węglarza, jednak futbolówka po drodze zahaczyła o jednego z obrońców Zawiszy i przeszła tuż obok prawego słupka.

Grę Chrobrego jeszcze bardziej ożywiła zmiana przeprowadzona w 61. minucie przez Ireneusza Mamrota. Aktywnego Sędziaka zmienił powracający po urazie Ukrainiec Wołodymyr Hudyma.

W ciągu następnych dziesięciu minut głogowianie po raz kolejny pokazali jak dobrze w tym sezonie radzą sobie przy stałych fragmentach gry. W 65. minucie Chrobry wykonywał rzut rożny. Bardzo dobrą piłkę posłaną przez etatowego wykonawcę stałych fragmentów – Drewniaka – głową strącił rosły Byrtek. Tor lotu futbolówki, podobnie jak przed tygodniem w Suwałkach, przeciął Michał Ilków-Gołąb i strzelając swojego czwartego gola w tym sezonie dał prowadzenie pomarańczowo – czarnym.

Trzy minuty później Nykiel sfaulował szarżującego lewym skrzydłem Górskiego i sędzia bez wahania podyktował rzut wolny. Tradycyjnie do piłki podszedł Drewniak, którego dośrodkowanie na długi słupek celnym szczupakiem zakończył Łukasz Bogusławski. Było to jednocześnie debiutanckie trafienie młodego stopera w barwach Chrobrego.

Po dwudziestu szaleńczych minutach, które zaowocowały trzema bramkami, głogowianie nieco spuścili z tonu i cofnęli się do defensywy wyczekując na swojej połowie bydgoszczan i licząc na ewentualne kontrataki. Przełożyło się to na pierwszy w drugiej odsłonie strzał Zawiszy, który w 73. minucie oddał rezerwowy Smektała. Chwilę później lewym skrzydłem pociągnął Igumanović, jednak skończyło się wyłącznie na kornerze.

Poważniej bydgoszczanie zagrozili bramce Janickiego dopiero w ostatnich pięciu minutach. Najpierw nieznacznie niecelny strzał z piętnastu metrów oddał kompletnie niewidoczny w drugiej połowie Lewicki, a chwilę później bramkarz Chrobrego przeniósł piłkę nad poprzeczką po groźnym uderzeniu Smektały ze skraju pola karnego.
W trzech doliczonych minutach swoich szans strzałami poszukali Patejuk i Nykiel, ale były one jedynie podsumowaniem bezradności Zawiszy w drugiej połowie meczu.

Głogowianie w pełni zasłużenie zwyciężyli z głównym kandydatem do awansu 3:1.

Jedynym minusem niedzielnego meczu była frekwencja. Dość chłodny i pochmurny dzień, brak kibiców gości bojkotujących prezesa Radosława Osucha i dodatkowo transmisja telewizyjna sprawiły, iż przy Wita Stwosza pomarańczowo – czarnych wspierało 1300 kibiców. Ci, którzy jednak zdecydowali się spędzić niedzielne, wczesne popołudnie z Chrobrym z pewnością nie mieli czego żałować.

Pierwsza od sierpnia wygrana przy Wita Stwosza przesunęła głogowian na piąte miejsce w tabeli pierwszej ligi. Zawisza, która, podobnie jak Chrobry Głogów, ma na swoim koncie 21 punktów, plasuje się oczko niżej.

W następnej kolejce pomarańczowo – czarnych czeka kolejny mecz z drużyną z czołówki. W niedzielę, 25 października, zostaną podjęci przez lidera rozgrywek – Wisłę Płock.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na glogow.naszemiasto.pl Nasze Miasto