Barka stała zacumowana na wysokości placu festynowego. Po godz. 13 dużych rozmiarów statek nagle zaczął dryfować w dół rzeki razem z nurtem. Wędkarze wezwali strażaków i policję.
– Ona stała tu zacumowana, ale gdy podniósł się poziom wody musiała się odczepić i zaczęła płynąć. Nie było na niej żywego ducha. Dobrze, że dopiero teraz, bo godzinę wcześniej płynął tędy statek wycieczkowy – mówi jeden z wędkarzy.
Strażacy zwodowali łódź i próbowali dostać się na pokład barki. Na szczęście, zanim musieli interweniować, nadpłynął holownik z pracownikami, którzy zabezpieczyli barkę i popłynęli z nią w dół rzeki.
Jak się okazuje do zerwania cumy nie doszło. Jak informują osoby odpowiedzialne za transport barki, przesunęła się ona po prostu ze względu na nadejście fali, a sytuacja była pod kontrolą, ponieważ w pobliżu była załoga pchacza.
– A to ciekawe, bo przez pewien czas nikogo tu nie widzieliśmy. Pojawili się dopiero po przyjeździe strażaków, gdy statek był już po drugiej stronie rzeki – słyszymy od wędkarzy.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?