- Niesamowicie ciągnie go do dzieci. Interesuje go wszystko, co się dzieje wokół, a w przedszkolu ciągle ma jakieś atrakcje - mówi Elżbieta Popardowska, mama chłopca. - Do tej pory spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, dlatego Dawidek czasami przeżywa poranne rozstania. Ale myślę, że z każdym tygodniem będzie lepiej.
Rodzice chłopca wrzucili do sieci filmik, na którym widać radosnego malucha, maszerującego w stronę przedszkolnej sali. Dawidek, gdy słyszy od taty, że idzie do dzieci, cieszy się, podskakuje i krzyczy „hura”. To jego pierwsze dni w przedszkolu.
Historia 3-letniego Dawidka Drapacza z Opola poruszyła tysiące osób. Chłopiec urodził się ze skomplikowaną wadą serca i płuc. Jego rodzice żyli w ciągłym strachu, że któregoś dnia zabraknie mu tchu i maluch umrze. Lekarze ostrzegali, że im będzie starszy, tym większe ryzyko, dlatego z operacją nie można było czekać.
Problem w tym, że w Europie żaden ze specjalistów nie podjął się jej przeprowadzenia. Tego, co wydawało się niemożliwe, dokonał prof. Hanley ze Stanford, który operował już dzieci z równie skomplikowanymi wadami. Nie udałoby się to bez wsparcia dobroczyńców z kraju i zagranicy, którzy złożyli się na ratujący życie zabieg. Kosztował on ponad 5 milionów złotych. W listopadzie chłopiec przeszedł trwającą 15 godzin operację. W środę od tego momentu minęły dokładnie trzy miesiące.
- To, że Dawidek poszedł do przedszkola jest dla nas jednym z objawów normalności - mówi pani Elżbieta. - Wyniki kontrolne są dobre, synek bawi się i rozrabia, jak inne dzieci, ale ja mimo wszystko ciągle się boję, że wydarzy się coś złego. Chyba jeszcze do mnie nie dociera, że ten koszmar się w końcu się skończył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?