Trasa bardzo trudnego, górskiego biegu liczyła aż 240 kilometrów. Najwyższym puntem w jej trakcie był szczyt Śnieżnika (1425 m n.p.m.), natomiast najniższy punkt przebiegał przez Bardo (261 m n.p.m.). W sumie wzniesienia w trakcie biegu wyniosły 7670 metrów. Na pokonanie trasy zawodnicy mieli 52 godziny. Udział w imprezie wzięło 280 osób. Do mety w wyznaczonym czasie dotarła niecała połowa - 133 zawodników.
– Z roku na rok osób docierających na czas do mety i tak jest coraz więcej – zaznacza Dominik Komendacki, który całą trasę pokonał w 34 godziny i 38 minut. Pozwoliło mu to na zajęcie szóstego miejsca w kategorii open oraz drugiego w kategorii wiekowej M40. Średnie tempo biegu głogowianina wyniosło więc 8 minut i 39 sekund na kilometr. Warto dodać, że Dominik Komendacki pobił swój rekord na tej trasie o ponad trzy godziny.
Trasa biegła z Lądka Zdroju, do Kudowy, a następnie z powrotem do Lądka, ale tym razem przez Bardo.
– To był mój czwarty bieg na tej imprezie. Miałem w jego trakcie moment kryzysu. Było to na 145 kilometrze. Musiałem poświęcić więcej czasu na odpoczynek w schronisku, wziąć prysznic. Przed zawodami zapomniałem czapki i przez to Słońce dało mi się mocno we znaki – opowiada głogowianin.
Mimo trudności zawodnik z Głogowa wziął się w garść i z sukcesem dotarł do mety.
– W pewnym momencie ból mięśni jest już tak duży, przy takim wysiłku, że człowiek zdaje sobie sprawę, że większy już nie będzie. Wtedy wszystko siedzi już w psychice. Trzeba po prostu zacisnąć zęby i wytrzymać – przyznaje Dominik.
Najlepszy zawodnik podczas tego biegu pokonał trasę w zaledwie 27 godzin i 51 minut. W świecie biegaczy wynik ten był sensacyjny i szeroko komentowany. Głogowianinowi brakuje do niego parę godzin, ale zapowiada, że za rok spróbuje jeszcze nieco uciąć ze swojego, i tak robiącego wrażenie, wyniku. – Wiem, w których miejscach mogę sobie jeszcze pozwolić na ucięcie nieco czasu. Gdzie krócej odpoczywać. Następnym razem postaram się jeszcze poprawić mój czas – zaznacza biegacz.
Warto dodać, że przy takim biegu osoby, które chcą osiągnąć najlepsze wyniki, nie mogą sobie pozwolić na spanie. Co najwyżej podczas odpoczynku można spróbować przespać się... 15 minut.
– Kiedyś po takich zawodach potrafiłem długo odsypiać. Zwykle spałem drugie tyle, ile byłem na nogach. Teraz jednak już tak nie mam. Po powrocie do domu wystarczy mi parę godzin snu i mogę dalej normalnie funkcjonować – mówi ze śmiechem.
Teraz przed Dominikiem nieco odpoczynku. Zamierza spędzić urlop nad jeziorem. Po powrocie głogowianin zacznie jednak przygotowywać się do kolejnych biegów w tym sezonie.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?