18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studniówka: Bal czy imprezka?

Jacek Antczak
Studniówka to wchodzenie w dorosłość
Studniówka to wchodzenie w dorosłość Tomasz Hołod
Z profesorem Witoldem Jakubowskim, kierownikiem Zakładu Edukacji Dorosłych i Studiów Kulturowych w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego rozmawia Jacek Antczak

Niedawno został Pan profesorem, a Pan córka w ubiegłym roku miała studniówkę i zdawała maturę. Co było ważniejszym wydarzeniem w rodzinie?
To tak, jakby Pan zapytał mojej córki, czy bardziej kocha tatę czy mamę. Tego nie można wartościować. Rodzina bardzo wspiera mnie w poczynaniach zawodowych, jednak dla ojca wszelkie problemy córki - także szkolne - są najważniejsze (choć boję się, co będzie jak ona to przeczyta...). Nie "odkrywam tu Ameryki" - szkolne wydarzenia i rozwój dzieci zawsze będą dla rodziców najistotniejsze.

"Rozwój"? A jak studniówka ma się do tego? Przecież to po prostu bal, niezła imprezka jak by powiedzieli młodzi ludzie. Nie pamięta Pan, jak to było?
Pamiętam, choć miałem studniówkę w 1981 roku, 30 lat temu. Za moich czasów - ale to potwornie brzmi - studniówka miała szczególny, kulturowy charakter - była rytem przejścia w dorosłość. O ile sama matura to było formalne przypieczętowanie, że oto przeszliśmy na "drugi brzeg", o tyle studniówka była nieformalnym znakiem, że wchodzimy do tej wody...

Maturzyści z 1982 roku, gdy wprowadzono stan wojenny, byli jedynym rocznikiem, który miał problemy ze studniówką. Bywało tak, że impreza ta nie mogła się odbyć - tak było w moim liceum w Oławie. Moje koleżanki i moi koledzy - absolwenci 1982 nigdy się z tym nie pogodzili i 25 lat później, w 2007 zrobili sobie studniówkę i to w gmachu szkoły. Muzyczna oprawa i dekoracje nawiązywały do lat osiemdziesiątych. Dziś przed szkołą znajduje się kamień z tablicą upamiętniającą to wydarzenie. To pokazuje jest ważny jest ten rytuał: Oczywiście, był to pretekst do spotkania się, ale nie był to zwykły zjazd absolwentów, lecz jednak "studniówka", podczas której spotykamy się z całym rocznikiem, nauczycielami, a nie tylko własną klasą, wybranymi ludźmi, z którymi się przyjaźnimy.

Dzisiejsze studniówki zatracają to kulturowe znaczenie?
Wszystko się zmienia, również stosunek młodzieży do szkoły. O ile dawniej studniówka była bardzo wyraźnym momentem, że oto wchodzimy do "Rubikonu" i za sto dni będziemy po drugiej stronie rzeki, to dziś, jak pan to określił, staje się "imprezą", która gubi ten rytualny charakter. Największy wpływ na tę zmianę miało "wyjście" studniówki poza szkołę. Przecież już samo jej przygotowanie: budowanie dekoracji, wspólnotowe przeżycie podczas organizowania balu, miało tą kulturową i społeczną wartość.. Nie da się ukryć, że charakter studniówek, które odbywały się w szkole, był zupełnie inny. Wyprowadzenie tych imprez poza mury szkoły wiązano ponoć z przepisami BHP. Myślę, że to był pretekst. Dlaczego nagle w szkołach zrobiło się za ciasno i niebezpiecznie, skoro dotąd wszystko było ok? Niestety, nie da się nakazowo załatwić powrotu studniówek w obręb szkoły.

Poza szkołą młodzież czuje się swobodniej...
Pewnie tak i uczniom też bardziej zależy na tym, by studniówka była balem, niż rytuałem, stąd wynajmowanie sal w hotelach czy restauracjach. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem starszym panem, który się buntuje, że młodzież się zmienia. Nie o to chodzi. Wydaje mi się tylko, że magia i klimat tego balu tkwi w miejscu, w którym się on odbywa. Byłem na kilku zjazdach absolwentów. Te w restauracji były zwykłymi spotkaniami towarzyskimi, a te w szkole mają zupełnie inny klimat, wtedy naprawdę odżywają wspomnienia. Rozumiem też, że współczesne studniówki są łatwiejsze dla szkół do zorganizowania. Płaci się po prostu i wymaga, by sala była przygotowana, jest catering, ochrona, nie trzeba sprzątać i uważać na wszystko. Kiedyś wszystko to spoczywało na barkach szkoły, nauczycieli, rodziców i samych uczniów.

No i łatwiej przygotować kreację, wystarczy pójść do sklepu.
To kolejny element, który różnicuje studniówki XXI wieku od tych sprzed lat. Dawniej strój był niemalże odgórnie narzucony, chłopcy w garniturach, dziewczyny klasycznie. Dziś uczniowie mają przeróżne, czasem bardzo krzykliwe kreacje. Moja córka nie wydziwiała, wybrała bardzo ładną, ale jednak klasyczną kreację. Oczywiście sukienkę kupiła, ale w tym nie ma nic złego, nie możemy się obrażać na rzeczywistość. 30 lat temu trzeba było coś uszyć, bo zaopatrzenie w sklepach nie dawało wielkiego wyboru. Uważam jednak, że studniówka wymaga pewnego stylu, nawet w stroju. Zastanawiam czy moje słowa nie trącą tradycjonalizmem, ale przecież słucham nowoczesnej muzyki, oglądam współczesne filmy, nigdy nie narzekam "ach ta dzisiejsza młodzież" i wiem, że świat się zmienia ale sądzę, że w niektórych sytuacja nadal trzeba trzymać się pewnych reguł. Po za tym w "odważne" sukienki dziewczyny będą mogły ubrać się już za chwile, na zupełnie innych, "dorosłych" imprezach.

To miejsce i strój. A alkohol? Na mojej studniówce kolegę musieliśmy w nocy przetransportować do położonego obok muzeum, bo stracił kontakt z rzeczywistością. Zapamięta ją do końca życia, bo gdy się obudził i zobaczył eksponaty to pomyślał, że albo śni, albo się przeniósł do czasów piastowskich. W tym przypadku chyba niewiele się zmienia, zawsze pojawia się alkohol, który ktoś przemycił i grupa uczniów, która to wchodzenie w dorosłość stara się oblać...
Raczej uzasadnić. Papierosy i alkohol to gadżet, który symbolizuje to przejście na drugą stronę. "Jesteśmy dorośli, mamy plastikowy kartonik, więc wolno nam palić papierosy i pić alkohol". Ale skoro traktujemy studniówkę jako moment przechodzenia przez "Rubikon", to jesteśmy w środku rzeki, ale jeszcze nie po drugiej stronie. Wypada więc trzymać się reguł.. Przy drastycznych zakazach palenia w miejscach publicznych sprawa jest jasna - nie ma mowy. U mojej córki na studniówce był toast szampanem w obecności grona pedagogicznego, kiedyś nawet to było nie do pomyślenia. Dziś to jest jak najbardziej dopuszczalne.

*Studniówki na Dolnym Śląsku - serwis specjalny
*Studniówkowy konkurs - wygraj lekcję tańca dla całej klasy

Tylko niech Pan nie mówi, że na studniówce Pana i córki nikt nie przemycił butelki wódki?
Próbowano, ale tak jak dawniej kończy się to konfiskatą i bolesnymi konsekwencjami, gdy kogoś złapano. Obie strony: nauczyciele i uczniowie są w sytuacji filmowej: policjantów i złodziei. I obie udają. Jedna chce złapać złodzieja, druga zmuszona jest bawić się w przemytników. To trochę psuje zabawę. Toast szampan wystarczy, przecież już niedługo, za sto dni, po maturze, będzie można swobodnie, może nawet ze nauczycielem, pójść na piwo.

Oglądał Pan zdjęcia ze studniówki córki?
Film na dvd, ponadgodzinny. To jest dodatkowe, miłe przeżycie, choć jako człowiek zajmujący się filmem, uważam, że te prezentacje - dokumenty rodzinne, mogłyby być warsztatowo ciekawiej robione. Nie trzeba rejestrować wszystkiego, można wybrać najważniejsze fragmenty, zilustrować muzyką, niektóre momenty przyspieszyć. To też jest rytuał - wynajmuje się ludzi, którzy kręcą filmy ze studniówek, każda klasa oddzielnie, daje operatorowi instrukcje kogo filmować, koncentrować się na ludziach z naszej klasy oznaczonymi na przykład kokardkami.

Z pewnością powiedział Pan córce "Poczekaj, ja ci pokaże teraz zdjęcia z mojej studniówki, mam je w albumie"

Oczywiście! Mamy ze sobą świetny kontakt. Wcześniej oglądaliśmy te zdjęcia, czarno - białe. Gdy ja zdawałem maturę nie było nawet video. Ale zdjęcia i filmy czy to z albumów czy z komputera zawsze będą wywoływać miłe wspomnienia..

A propos filmów, w amerykańskich często widzimy, jak ważne są szkolne imprezy, a studniówki w polskim kinie?
W filmie "Jutro idziemy do kina" Stawiński pokazuje pokolenie maturzystów z rocznika 1939, które ma właśnie zacząć dorosłe życie ale historia im na to nie pozwala. Jest tam scena z imprezy szkolnej, ale to bal już po maturze. W polskim kinie motyw studniówki nie był dotąd eksponowany, ale sam temat przechodzenia w dorosłość często się pojawia, na przykład w "Ostatnim dzwonku", "Marcowych migdałach" czy filmie Łomnickiego: "Cyrograf dojrzałości" z Janem Englertem w roli głównej. Jest też świetny dokument Marcela Łozińskiego pt. "Egzamin dojrzałości" , w którym egzamin maturalny i prowadzone przez młodzież rozmowy są przejmującym portretem młodego pokolenia lat 70. W amerykańskich filmach widać jak wielką wagę przykłada się tam do szkolnych imprez, choć oni nie nazywają ich studniówkami. Różnie się zresztą te bale w tamtejszych szkołach kończą, pamięta pan "Carrie" horror Brian de Palmy? Na szczęście to tylko film...

*Studniówki na Dolnym Śląsku - serwis specjalny
*Studniówkowy konkurs - wygraj lekcję tańca dla całej klasy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto