Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Natalia Kukulska. Czy można pogodzić bycie artystką, mamą i żoną? [ROZMOWA]

Robert Migdał
Natalia Kukulska, wokalistka, autorka tekstów i muzyki, opowiada o byciu artystką, żoną, matką...

Koncerty akustyczne mają w sobie jakąś magię? Są trudniejsze dla artysty, niż koncerty, które są grane na instrumentach „na prąd”?
Koncerty akustyczne rzeczywiście są bardziej wymagające, ponieważ bardziej odsłaniają artystów występujących na scenie od strony wykonawczej i nawet emocjonalnej. Obligują do większego kontaktu, są bardziej intymne. Myślę, że przez to dodatkowo są bardziej magiczne. Człowiek nie jest zasłonięty instrumentami, jakąś dużą ilością brzmień. Set, który jest ze mną, jest bardzo kameralny i minimalistyczny, bo mam ze sobą trzech muzyków. Czasami jednak mniej znaczy więcej – dzięki temu, że jest mniejsza liczba osób na scenie każdy może bardziej pomuzykować i partie, które gra, są jeszcze ważniejsze i bardziej słyszane. Na pewno jest to koncert, który bardzo mobilizuje, zostawia większą więź między artystą i publicznością niż takie koncerty, gdzie instrumentów i podmiotów wykonawczych jest dużo.

Właśnie w odsłonie akustycznej będziemy mogli zobaczyć, usłyszeć, panią 13 listopada we Wrocławiu. Co pani szykuje dla wrocławskich fanów? Usłyszymy utwory tylko z ostatniego krążka - „Halo Tu Ziemia”, czy też z innych płyt?
Repertuar na koncercie we Wrocławiu, na który bardzo się cieszę, będzie przekrojowy. Oczywiście będą nowe piosenki, które są mi najbliższe, bo są to moje teksty i muzycznie jest to coś, co najbardziej  mi w duszy gra. Oczywiście będą przedstawione w zupełnie nowym kontekście, gdyż dochodzi gitara, która jest tutaj trzonem. Nie jest to jednak stricte promocja mojej ostatniej płyty, pojawiają się więc utwory również z poprzednich i to tak jak powiedziałam – przekrojowo, ponieważ dołożyliśmy do repertuaru kilka starszych piosenek z moich poprzednich płyt – płyty „Światło” czy „Puls”. Są one zawsze zaskoczeniem dla publiczności. Przyznam szczerze, że jestem dość przekorna i w muzyce nie lubię stagnacji, dlatego też przez lata odchodziłam od tego, by te starsze piosenki grać na koncertach, a jeżeli już to w jakichś bardzo zmienionych wersjach, a teraz w tej wersji akustycznej poniekąd wróciłam do lat 90., ponieważ muzyka trochę zatoczyła koło i te 90. lata znowu się stały takie świeże na dzień dzisiejszy. Więc będzie trochę niespodzianek.

Kto towarzyszy pani na scenie w trakcie akustycznego grania? Jacy artyści?
Koncert nazywa się „akustyczny” głównie ze względu na to, że piosenki oparte są o brzmienie akustycznej gitary, na której gra Artur Boo Boo Twarowski. Niemniej jednak, żeby było ciekawiej, pozostałe instrumenty wyłamują się troszeczkę z tego świata akustycznego – na syntezatorze analogowym rodem z lat 70., czyli Moog’u, gdzie można usłyszeć fantastyczne brzmienia basowe, analogowe, chropowate i bardzo ciekawe, gra Archie Shevsky. On również fantastycznie śpiewa – czasami ze mną w duecie, czasami dośpiewuje drugie głosy. Dużą niespodzianką jest to, że mój mąż – Michał Dąbrówka, prezentuje brzmienia nieoczywiste i niekoniecznie akustyczne – gra na perkusji elektronicznej, która pozwala na to, że możemy operować bardzo różnorodnymi brzmieniami.  W związku z tym cały koncert i każda piosenka nabiera trochę innych brzmień, mimo że jest trzech instrumentalistów. Co jest dla mnie niezwykle ważne, są to bardzo inspirujący muzycy. Czuć muzykowanie, fantastyczną wymianę energii, która udziela się zawsze zarówno publiczności, jak i nam na scenie.


Występuje pani z Michałem Dąbrówką, mężem. Jak to jest mieszkać razem, pracować razem, nagrywać, koncertować, jeździć w trasy? To służy małżeństwu, miłości? Cementuje? Czy też powoduje spięcia, konflikty? Jak sobie radzicie? Oddzielacie: to jest praca, to jest dom. A jeżeli się kłócicie, to najczęściej o co?

Dużo trudnych pytań (uśmiech). To jest tak jak w życiu – nie jest to jakiś słodki, sielankowy obrazek. Zdecydowanie pasja była elementem, który nas połączył. To, że ją wspólnie dzielimy, zdecydowanie nam sprzyja, bo rozumiemy swoje światy nawzajem. Praca dla nas bywa niezwykle ciężka i wymagająca poświęceń, choć niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, jak dużo wyrzeczeń i stresu potrafi kosztować. Oczywiście nie jest to tak odpowiedzialny zawód jak ratowanie życia drugiej osobie, niemniej jednak ma swoje obciążenia i dużo jej trzeba poświęcić. To nieustanne weryfikowanie swoich umiejętności, udoskonalenie siebie, karmienie, pracowanie nad swoim warsztatem i formą. Michał mnie bardzo wiele nauczył, ze względu na to, że jest wybitnym instrumentalistą i osobą, która nie stoi w miejscu i wciąż się rozwija, komponuje, produkuje...  Patrzy na muzykę z perspektywy nie tylko bębniarza, ale zdecydowanie bardzo szeroko. Słucha wielu gatunków muzyki. Zrobiliśmy też sporo wspólnych piosenek – to bardzo zbliża, bo to są wspólne chwile radości, ale odpoczynku od pracy jest niewiele.  Nie jest tak jak w zawodzie śmieciarza, że jak wraca do domu, to już nie ma ochoty rozmawiać o śmieciach. My wracamy z naszej roboty i o tych naszych sprawach, niuansach zawodowych rozmawiamy. Często jest tak, że rzeczywiście ten temat mocno przytłacza. Dzieci są trochę biedne, bo wszystko się dzieje i kręci wokół muzyki. Albo się zbuntują przeciwko niej, albo ją tak pokochają jak my. W przypadku naszego syna wiemy, że na pewno jest „zgubiony” w otchłani muzycznej. Ale wracając do tego, czy to też służy miłości… Czasami pracując ze sobą tak bardzo blisko, patrzymy na siebie zupełnie inaczej. Nawet będąc razem w pracy potrafimy się za sobą stęsknić dlatego, że trochę inaczej siebie w tej pracy traktujemy, każdy jest skupiony na własnym zadaniu. To tak jak na wakacjach - jeżeli na wakacjach jest nam ze sobą dobrze, to i w pracy będzie nam ze sobą dobrze, jest uczucie i przyjaźń. Najtrudniejsza w tym wszystkim jest jednak proza życia – ilość innych spraw, które musimy wykonać, już nie związanych z naszą pracą. Staramy się tym dzielić w naturalny sposób – kto w czym jest lepszy, ale czasami nas to mocno przerasta i chce się krzyczeć, że wszystko na nas spada, a my na przykł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto