- Zażyczyła sobie rysunek z gatunku biomechaniki, to znaczy połączenia ciała ludzkiego i elementów mechanicznych - mówi Leszek Guzek, właściciel głogowskiego studia tatuaży. On sam ma wytatuowaną nogę, rękę i plecy. Jego wspólnik Arkadiusz Konopski ozdobił rękę i nogę, a wspólniczka Nadia Kuźmin ma wytatuowany na udzie portret syna. Głogowscy spece od tatuażu zapewniają, że usługa w ich salonie jest całkowicie bezpieczna, bo stosują najwyższe środki bezpieczeństwa, a sprzęt i barwniki pochodzą z górnej półki.
- Wiosną i latem kobiety wybierają motywy kwiatów - przyznaje Nadia Kuźmin. - Jesienią i zimą rośnie liczba tatuowanych aniołów, tych dobrych i tych złych. Zawsze rozmawiamy z klientami, by poznać ich osobowość, zainteresowania i tak dobrać tatuaż, aby najlepiej pasował do człowieka. Bo to przecież decyzja na całe życie.
Panie robią ozdoby głównie na stopach, ramionach i udach. Ale są też i specjalne zamówienia. Arkadiusz Konopski tatuował tygrysa na ... bardzo intymnej części kobiecego ciała.
Zobacz kiedy odbędzie Tattoo Konwent we Wrocławiu
W głogowskim studiu spotkaliśmy 30-letnią Joannę. Od kilku tygodni jej plecy pokrywane są tatuażem - obrazem. Na pierwszym planie jest posągowa dziewczyna, obok sowa, a poniżej trupia czaszka przybrana czerwonymi różami.
- Pierwszy tatuaż zrobiłam osiem lat temu - wspomina głogowianka. - Na lędźwiach. Noszę głównie spodnie, więc nie był widoczny. A potem przyszły kolejne, na wewnętrznej stronie ramienia i na udzie. Odkąd pamiętam bardzo podobały mi się tatuaże i marzyłam, by je mieć. Nie traktuję tego jako formy oszpecenia ciała, choć wiem, że wieli ludzi tak właśnie to odbiera. Zawsze byłam inna. W szkole średniej nosiłam wiele kolczyków i mimo że byłam wzorową uczennicą, nie obyło się bez uszczypliwych docinków ze strony nauczycieli. Moi rodzice, choć zaakceptowali moją pasję to i tak uważają, że ktoś kaleczy im dziecko - opowiada.
Pięknymi, barwnymi tatuażami może pochwalić się inna głogowianka o pseudonimie Kleo Pyaa. Ma już rękaw z kwiatów, kliszę fotograficzną na łydce, a najnowszy to czerwony motocykl na plecach. - Ten sam, na którym jeździłam ostatnie cztery lata - opowiada fotografka i mama dwóch synów. - Wolę siebie w tatuażach niż bez. Traktuję ciało nieco inaczej niż przeciętny człowiek. Nie koncentruję się na nim, więc nie zastanawiam się nad starzeniem się, jak to będzie wyglądało później.
A Wam podobają się podobne tatuaże? Uważacie to za sztukę, czy może tatuaż szpeci ciało?
Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?