Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubin: Byli policjanci łapówkarze skazani (NOWE STENOGRAMY)

Ewa Chojna
Marcin Oliva Soto
Sąd skazał czterech funkcjonariuszy za przyjmowanie łapówek. Dowodem przeciwko nim są nagrania z ukrytych kamer zamontowanych w radiowozach. Jasno wynika z nich, że policjanci brali od kierowców łapówki. My dotarliśmy do kolejnych stenogramów z nagrań. Wyszło też na jaw, że główny oskarżony nie tylko brał łapówki, ale i okradał swoich kolegów.

NOWE STENOGRAMY

Szefie! Się musimy dogadać! Gdzie mi pan to tutaj rzuca?

Miejsce Akcji: ulica w Lubinie
Akcja: Policja zatrzymuje kierowcę ciężarówki, który nie zwracał uwagi na obowiązujące znaki drogowe.
Osoby:
P - Policjant Tomasz M.
P1 - Policjant 1 Cezary Z.
K - Osoba Kontrolowana Lucjan

(...)

K: Dzień dobry
P: Prawo jazdy proszę, dwa dowody, dwa ubezpieczenia
K: proszę (podaje dokumenty P)
(...)
P1: Pusto na mieście, to nie znaczy, że znaki nie obowiązują
(...)
P1: Skąd to pan jest?
K: No z Częstochowy
P1: Najechał pan dwa razy na 250 złotych i na trzy punkty, jedno to jest na ul. Niepodległości, a drugie na ul. Paderewskiego, są dwa znaki, jeden znak
K: No ja wiem, ja widziałem, jak już wjechałem no to to już.
(...)
P1: To kosztuje trzy punkty i 250 złotych
K: Ja wiem, ja wiem, że to kosztuje
P1: Na jednej ulicy i na drugiej ulicy
K: Szefie, się musimy dogadać
P1: Na jednej ulicy ma pan 250 złotych i trzy punkty, na drugiej 250 złotych i trzy punkty. Ma pan sześć punktów i pięć stów. Czemu pan, kodeksu mam pana uczyć, nie będę panu tłukł kodeksu.
K: No stało się, co zrobię, nic się nie zrobi (niezrozumiałe)... na dobrą wódkę wie pan, wie pan jak jest, przeskrobałem i nic się nie zrobi, moja wina i tyle.
P1: Wypiszemy panu tyle ile się należy i nigdy pan tu już nie wjedzie.
K: Nie no i tak już nie wjadę.
(...)
(Kierowca wysiada z radiowozu, po chwili wraca)
P1: A najgorzej, że to wszystko, gdzie mi pan tutaj to rzuca, a najgorzej że to filmują wszystko, nie?
K: Aaaa, te kamery są.
P1: Tam jak od Biedronki pan wyjechał, na wprost, to z tej strony jest ustawiona kamera na sygnalizacji świetlnej i filmuje wszystkie samochody wjeżdżające nie? I to obsługuje Straż Miejska i daje wnioski do sądu
(...)
K: Ciężkie czasy, tak, ciężko zarobić też, grosze takie, że ...
P1: No i co, wywalimy panu sześć punktów i pięć stów i będzie pan zadowolony?
K: Nie no trzeba jakoś żyć
P1: A pcha się pan na żywca, ja pitolę
K: Trzeba jakoś żyć
P1: Pcha się pan na żywca
K: Takie czasy że
P1: Masz alkotest? No musi w kajet
P: Ehe
(P wyciąga alkotest który włącza i odkłada)
(...)
P1: I co ja mam tu panu napisać
K: No napisać pouczenie.
P1: Że będziemy pana na alkohol tak?
K: Tak jest, z pouczeniem, no to na alkohol wystarczy, kontrola zwykła
P1: Poszło?
P: Momencik jeszcze
(...)
P1: Będzie spokojnie?
K: Technika, musi być spokojnie.
P1: Będzie dobrze, tam zostawić, tam tego...
K: Gdzie? (niezrozumiałe)
(widać rękę kierowcy z banknotami między przednimi siedzeniami w radiowozie)
P1: Panie niech pan już nigdy sam nie zjeżdża, przecież to jest lipa nie?
K: Tutaj gdzieś włożę do kieszeni?
P: Niech pan zostawi, niech leży.
P1: I tego, nie ma co mówić nie?
K: Tak jest, nie ma o czym gadać?
P1: Wszystko w porządku.
K: Dziękuję dobranoc.
P1: I spokojnie bo jest ślisko.
K: O właśnie.
P1: A nie sypią
(kierowca wysiada z radiowozu)
P: Gdzie on to wsadził (rozgląda się za siebie, P1 wyłącza światła wewnątrz radiowozu)
P1: Co jest daj tam po 20 złotych (niezrozumiałe), na Legnickiej kontrolowałeś
P: Przydałoby się jeszcze kogoś zatrzymać na tej Legnickiej.
P1: Może na tamtym przystanku wiesz.
P: Po drugiej stronie.
P1: Nie, na tamtym.
P(uruchamia silnik radiowozu)

My mamy za mało dzieci, kur... Mówię ci Boguś.
Miejsce akcji: Okolice mostu w Ścinawie
Akcja: Policjanci zatrzymują kierowcę ciężarówki. Jedzie z ładunkiem do Francji, na moście obowiązuje ograniczenie tonażu - do 10 ton.
Osoby:
P - Policjant Bogdan R,
P1 - Policjant 1 Cezary Z.
K - Osoba Kontrolowana Krzysztof

P: Kur... mać, no co ty robisz?
P1: (niezrozumiałe) ciężarówkę zatrzymać, na blokadę.
(zatrzymuje gwałtownie radiowóz, otwiera drzwi od strony kierowcy, zakłada czapkę i nerwowo krzyczy do P)
P1: Daj lizaka, z niebieska plandeką.
(...)
P1: Pełny
P: Czaruś.
P1: Czego?
P: Jaki pełny.
P1: Załadowany
P: A, kur... może puścić.
(P1 bierze notatnik służbowy, do radiowozu wchodzi kierowca ciężarówki)
K: Dzień dobry
P: Dobry
P1: Co pan tam wiezie?
K: Yyyy jakieś materace do IKEI
P1: Teraz, dziwne, że tędy pan jedzie, dziesięć ton, dziewięćset sześćdziesiąt sześć?
P: Grubo ponad.
P1: Dwa dowody, ubezpieczenia.
P: Papiery masz tu wszystkie?
P1: No dowody aut?
K; Już już już już.
P1: To samo wjechać nie może (śmiech) 15 ton na moście, 15 ton, 250 ma, 15 ton 250 samo to ma plus 10 ton 968 tam - 26 ton.
P: Dwadzieścia sześć.
P1: Na wniocha do sądu.
P: Uhmm, no mandat za to nie wolno dać.
P1: No idzie to jako przestępstwo.
K: No dobra, mandat dać.
P1: Idzie to jako przestępstwo już.
K; Nie no pierwszy kurs w firmie robię.
P1: Podpisywałeś te kwity?
P: Noo
P1: Kwity podpisywałeś nie?
P: Noo
P1: Idzie to jako przestępstwo, dowalą panu ze dwa tysiące.
K: Nie, to da pan mandat, pierwszy raz jadę, już więcej tędy nie pojadę.
P1: Za Chiny Ludowe
K: Nie no zacząłem dopiero robotę.
P1: Aha...tam pana namierzyli i nam podali, nie
K: Nie, no
P1: Tam pana namierzyli i podali no
P: Stoi auto
P1: Nie no to trzeba pisać...
K: Nie panie, da pan jakiś mandat?! Ja już więcej tędy nie pojadę, no naprawdę, pierwszy kurs w firmie robię
P1: Trza pisać
K: Dopiero zacząłem robotę
P1: (do P) Czytałeś pismo, podpisywać? Powyżej 24 ton.
P: Było, było
P1: Powyżej 24 ton na przestępstwo do sądu
P: Tak
P1: A masz 26 ton.
K: Nie no już ostatni raz, pierwszy kurs, tak mnie wykierowali.
P1: A co, CB pan nie ma?
K: Popsute, raz działa, raz nie działa
P1: Gadają.
P: Wszyscy.
P1: Że nieoznakowany stoi przed mostem i nieoznakowany stoi za mostem, jak jedzie tam to tam zatrzyma, jak jedzie tu to tu.
K: Więcej tu nie pojadę
P: Kur... (niezrozumiałe) dobra, piszemy.
K: Nie no wypiszcie mi jakiś mandat.
P: Nie mogę za to mandatu pisać, nie mogę mandatu za to pisać, albo nie ma nic albo normalnie wniosek do sądu
K: No to wypisze pan, że nie ma, mandat jakiś, jakoś tak - troje dzieci jeszcze, kurde mać, wpisze pan jakiś mandat, naprawdę więcej nie przelecę tędy no, dopiero zacząłem robotę.
P1: No to lipa dzisiaj, lipa
P: Taa taa w sądzie dopie... (niezrozumiałe) dają dają.
(...)
P; Co tu z panem zrobić?
K: No wpisze pan mandat, mówię.
P: Mandat nie jest wpisany, i nie będę się kur... ten, albo mówię albo nie będę nic pisał.
K: No to nic pan nie pisz.
P: Nie będę nic pisał albo kur... albo wniosek do sądu normalnie.
K: Nie to niech pan wniosku nie pisze, mówię robotę zacząłem nooo, zróbcie tak żebym już kurna po sądach się nie plątał
P: Jest most uszkodzony, jeszcze teraz, przed wyborami specjalnie nalot zrobili na ten most.
K: No ja wiem
P: Wie pan, to jest to jest wynik, wie pan, wolę wole zrobić wniosek do sądu
K: Napisz, zróbcie tak żeby ... naprawdę więcej nie pojadę
P1: A dokąd pan jedzie?
K: do Francji
P1: Nooo, pięknie nie,
K: Do Lionu
P1: Już się pan najechał szybko, a skąd pan jechał?
K: Z Kalisza, spod Kalisza
P1: Po jaką? Po jaka się pan się pcha.
K: Aaa, kur..., tak mnie pokierowali.
(...)
K: No to już ostatni raz
P: No już od pana zależy, nie ode mnie jak to, jak to zrobić.
K: Niech pan zrobi aby było dobrze.
P: Ode mnie, ode mnie, wie pan to ja jestem chętny na wniosek.
P1: Wniosek do sądu puścić , kurde będzie spokój.
K: Nie panie, no pierwszy kurs w firmie.
P1: Jest napisane tak, 15 ton rzeczywistej masy na moście jeżeli ktoś jedzie powyżej 14 ton to jest zagrożenie bezpieczeństwa jest, jest jako przestępstwo.
K: No ja wiem, ale widzi pan, dopiero zacząłem kurna iiii, byle jaka robotę się chyciło.
(...)
P1: Musimy to jakoś zakończyć, wiesz o tym?
(...)
(P1 odchodzi od pojazdu)
P: 150 złotych mandat, kur... mać
K: (niezrozumiałe)
P: Po co ja mam się pakować.
K: Nigdy już tędy nie pojadę.
P: Mi się to w ogóle nie uśmiecha.
K: Wiem, kur... (niezrozumiałe) dam łapówkę, troje dzieciaków (niezrozumiałe)
P: W ogóle mi się nie uśmiecha tak robić, bo to szlag by trafił.
K: Proszę pana.
P: Z tym, z tym mandatem się nie spieszyć.
K: Nie, nie.
P: Zapłaci pan sobie za miesiąc lub dwa, jak pan pieniędzy nie ma to wpłacić 50 złotych, a później
K: (niezrozumiałe)
P: Tak
K: (niezrozumiałe)
(...)
P1: Mandat? Przestań , to mówię ci do sądu.
(...)
P: Panie Krzysztofie pan pomyśli żeby coś, żeby dobrze, dobrze było.
P1: Po chu, po co pan się pchał, po się pan pchał
K: Bo kurna, pierwszy raz tak jadę tędy, tam zakaz wjazdu prosto, na ten Wołów, popiep..., nigdy tędy nie jechałem jeszcze.
(...)
P: Dwa punkty
K: (niezrozumiałe)
P1: Nie powinieneś w ogóle mandatu pisać.
P: Właśnie o to mi chodzi.
P1: Nie powinieneś mandatu pisać, faceta przesłuchać, zarzut postawić.
K: Nie no panowie, pierwszy kurs, dopiero robotę zacząłem.
P: I ch... z tego, żeśmy mandat wystawili.
P1: A ja mówię ci, że nie.
K; Ja bym to jeszcze jakoś załatwił nie?
P1: Za to wala w Lubinie w sądzie albo w Legnicy po dwa tysiące.
P: Wie pan, chodzi o to, że most jest uszkodzony
K: No wieeem, rozumiem nooo.
P: I z 20 ton spuścili na 15, a także wymyślili te 24 tony i powyżej to już jest do sądu.
P1: Tu jest ładunek 11 ton, dziesięć dziewięćset sześćdziesiąt osiem, i pan do Szwecji jedzie?
K: Do Francji
P: Do Francji
P1: bo to ze Szwecji IKEA przecież jest nie?
(...)
K: kurna gdybym wiedział, już nigdy więcej w życiu.
(P bierze notatnik i podaje kierowcy do tyłu)
P: Niech pan tam rzuci na te, na te siedzenia.
K: Dobrze
P1: Niech pan nie wjeżdża tu jeszcze, w ogóle, nawet pustym nie?
(...)
K: uhmmm
(kierowca wysiada z radiowozu)
K: Dziękuje i do widzenia.
P: Szczęścia zdrowia.
P1: Dobrze poszło.
P Poczekaj, poczekaj niech pójdzie.
P1: W notatniku?
K: Nie, nie wrzucił pod czapkę, B, B18, 250 kilogramów.
P1: Nie pisz tak (niezrozumiałe), 18 im mniej się pisze tym lepiej.
P1: B... trzepniesz swój ten... chodniczek? ... musimy auto umyć.
(wysiadają z radiowozu, trzepią chodniczki)
P1: Musimy auto umyć
P: Chodź idziemy na PKS i posprzątamy ładnie
(niezrozumiałe)
(dzielą się pieniędzmi)
P: Kur... coś mnie głowa pobolewa
P1: Ale ma ryja zniszczonego widziałeś?
P: Proszę?
P1: (niezrozumiałe) nie wpływa na wiatr, ma ryja zniszczonego, zniszczonego, dziób?
P: No ale dlaczego on kur... 200 złotych?
P1: Trójka dzieci nie? My mamy za mało dzieci, powiem ci Boguś.

Miejsce akcji: ulica w Lubinie.
Akcja: Policja zatrzymuje do kontroli kierowcę. Tablice w samochodzie są podrobione.

Osoby:
P1: Policjant 1 Sebastian B.
P2: Policjant 2 Cezary Z.
K: Osoba kontrolowana, pan Adam

P1: Panie Adamie? Tysiaka?
P2: Co tu robić z panem? Niech pan mówi? Jak zaczniemy pisać to...
K: Nie, to nie piszmy, proszę was
P2: Jeżeli zaczniemy pisać to wypiszemy wszystko to co ma być, nie?
K: Może lepiej nie pisać
C.Z: tam...wypisałeś dane? Wszystko?
P1: tak
(…)
P2: Do tysiąca pan powinien dostać od razu i holowanie nie? I holowanie. Nie wiem co tu wymyślić? Panie Adamie...
K: No bo głupio mi, bo nie wiem co mam powiedzieć
P2: Pan mówi wszystko co ma Pan do powiedzenia
K: naprawdę strasznie mi, strasznie mi przykro, że się tak stało. Wolałbym uniknąć tego no ale co zrobić?
P2: I co na święta tysiąc mamy Panu wywalić
K: No właśnie
P2: I zholować to będzie Pan miał? Nawet jak znajomy to i tak za paliwo trzeba mu dać
K: Bardzo głupi prezent prawda?
P2: Jak naleje mu się to i za paliwo trzy stówy trzeba dać. No i co? Tysiąc trzysta w plecy?
K: Wolałbym nie, no na pewno
P1: Mniej?
K: A to musimy bardzo tak wszystko pisać?
P2: Coś musimy napisać, musimy coś tu musimy napisać, rozumie Pan, bo jest źle, jest źle, jak na tą chwilę
P1: Musimy, ma auto tablice podrobione
P2: dzisiaj mamy tu akcję w związku z giełdą, wszyscy tak kręcą
(P2 wychodzi z radiowozu)
K: Nie moglibyśmy tego jakoś nie pisać
P1: Ale ja muszę swoją d... chronić
K: Ja wszystko rozumiem, ale to
P1: Ile mam pisać?
K: A może w ogóle nie pisać?
P1: Nie, tak nie, Pana decyzja, mogę mniej napisać
K: A tak gdzieś na połowę może (niezrozumiałe)
P1: Mandat jakiś muszę panu wypisać.
K: Ale to musimy z tymi dokumentami tak iść po całości?
P1: A co ja mam zrobić z tymi dokumentami?
K: Nie wiem, no, pominąć?
P1: Mandat jakiś mały napiszę...
K: Tak?
P1: Aby panu problemu nie robić. Telefon? Pan nagrywa nas tu, co?
K: Nie, telefon został w samochodzie.
P1: Zrobimy tak?
K: Zrobimy.
P1: Mały mandat jakiś napiszę? Kwity jakoś pominę, co?
K: Dałoby się?
P1: Pominąć je? Ja je mogę pominąć.
K: Niech pan je pominie. Załatwione? Dałoby radę czy nie?
P1: Mały mandat panu wypiszę, a pan Adam jak chce, to niech pomyśli...
K: Mogę iść do samochodu na chwilkę? Po portfel tylko?
P1: Klamka, sto złotych mandatu. Tylko
K: OK
P1: Jak pan tam uważa sobie panie Adamie, uciekać
K: Tu schowałem
P1: Dobra pociągnąć klamkę wszystko Pan pozabierał?
K: Dziękuję ślicznie, przepraszam
P1: dobra
(K wysiada z radiowozu wsiada po chwili P2)
P1: Czego ty zawsze uciekasz? Zostawiasz mnie?
P2: Nie, no bo ch... zamknął się nie? Widziałeś jak się zamknął w sobie nie? Ale potem się otworzył, jeszcze się na mnie patrzył.
P1: Ty mnie zawsze tak zostawiasz kurde
P2: Nie, patrzył się na mnie (wypowiedź nieczytelna) bo się ludzie boją
P1: Zostawił?
P2: Gdzie, gdzie leży?
(…) obaj w trakcie jazdy dzielą się banknotami (...) widoczne są banknoty 100 złotowe prawdopodobnie P1 wziął 200 złotych, a P2 300 złotych. Po chwili P2 podaje P1 jeszcze jeden banknot, prawdopodobnie 50 zł).

Jirži, możemy ci nie pisać mandatu, nie? Kapujesz, nie?
Miejsce akcji: plac manewrowy centrum magazynów sieci sklepów "Biedronka" w Lubinie.
Akcja: Tir z Czech otarł się o tira z Polski i urwał w nim lusterko.
C.Z. - Policjant 1 Cezary Z
B.R. - Policjant 2 Bogdan R.
S. Z. - Sprawca zdarzenia Jiri
PM - Pokrzywdzony Mieczysław

(Radiowóz z drogówki wjeżdża na teren placu manewrowego i podjeżdża do polskiego kierowcy)
Pokrzywdzony Mieczysław - Dzień dobry, to o mnie chyba chodzi, o to lustro tak? (stoi na zewnątrz od strony kierowcy radiowozu).
Policjant 2 Bogdan R. - Tak.
P.M. - Tu stałem, jak tam scania stoi, nie? A on jak wariat ciężarówką z przyczepą.
B.R. - Gdzie ta ciężarówka?
P.M. - Na trzydzieści pięć stoi na rampie, a ja podjeżdżam pod czwórkę.(…)
B.R. - Zaraz pan podejdzie do nas, dobra?
P.M. - Dobra.
Policjant 1 Cezary Z. - Czesi jak pojeb... jeżdżą. Wiesz o tym, nie?
B.R. - hmm
(…)
(do radiowozu podchodzi kierowca z Czech)
C.Z. - Dokumenty ma? A po polsku mówi?
Sprawca Zdarzenia - Noo
C.Z. - Mówi, jak nie mówi, nie? (…) Prawo jazdy: Jirži. Jirži sobie jechał. Jirži czemu tak szybko, tak jeździsz, co?
S.Z. - Ja szybko nie jeżdżę.
C.Z. - Szybko jeździsz jak rakieta Jirži, daj mi jeszcze dokumenty.
S.Z. - Jakie?
C.Z. - Te. Jirži, jeździsz za szybko i później łamiesz lusterka, nie?
S.Z. (…) Co może być?
C.Z. - I pokuta Jirži będzie
S.Z. - No
C.Z. - Będzie pokuta, a Ty co tu przywiózł?
S.Z. - Makaron
(…)
C.Z. - Jirži dmuchniesz mi tu. O tak. Dobrze?
S.Z. - Hmmm
C.Z. - No dmuchaj
(…)
C.Z. - Jirži czemu szybko jeździsz, co?
B.R - Mówi [pokrzywdzony - przyp. M.R.] , że szybko jeździsz.
C.Z. - Szybko Jirži jeździ bo nie ma czasu, to nie Święty Mikołaj, nie? Paczki trza zawieźć.
(…)
B.R. - I co tu z panem, Jirži? W Czechach też są wysokie mandaty?
S.Z. - Ja nie wiem (dalej treść niezrozumiała)
B.R. - Czterysta pięćdziesiąt złotych, tutaj w Polsce, tutaj według taryfikatora Jirži. Posłuchaj. Według taryfikatora powinniśmy wypisać czterysta pięćdziesiąt złotych, to jest dużo, bo najwyższy mandat w Polsce to może być tysiąc złotych.
S.Z. - hmm
B.R. - Może być tysiąc złotych.
S.Z. - No, no, ja nie mam tyle, ja mam sto, dwieście, dwieście, trzysta złotych mam.
B.R. - Co tu robimy? Oj, Jirži, bankomat?
(…)
C.Z. - Jirži, co mamy z tobą zrobić? Bo jak my napiszemy tu pokutę, to będzie czterysta pięćdziesiąt złotych i sześć punktów, dobrze? Co my mamy tu wymyślić?
S.Z. - No ja nie wiem.
C.Z. - Jak nie wiem? U nas wszystko da się zrobić.
S.Z. - Jak zrobi to, tak będzie.
C.Z. - Żeby było dobrze, nie? A nie żeby było źle, nie?
S.Z. - Ja mam przy sobie trzysta.
C.Z. - Patrz Jirži, ja przed sekundą, nie? Przed sekundą
B.R. - Zdarzenie było.
C.Z. - Pięćset złotych, patrz pięćset złotych i sześć punktów mu jeszcze (…) paszport zabrałem za gówno nie?
S.Z. - No.
C.Z. - A jak kolega ci tu napisze na kwitku to czterysta pięćdziesiąt złotych, nie?
S.Z. - Ja nie potrzebuję kwitku, ja chcę tak żeby było dobrze.
(…)
B.R. - Słuchaj, weź tam dwieście złotych, dwieście złotych a resztę sobie zostaw dobrze? Ja to tutaj napiszę tak żeby było dobrze.
S.Z. - hmmm
C.Z. - A jak mu przyślą, że ten … do wypisania z ubezpieczalni?
B.R. - To ok.
C.Z. - To co napisze, że zapłacił dwieście złotych?
B.R. - Nie, nie może.
C.Z. - To wytłumacz, bo jak on napisze to będą jaja, wiesz o tym nie? (…) Jirži, bo do Ciebie przyjdą dokumenty z ubezpieczalni, nie?
S.Z. - hmmm
C.Z. - No i co ty napiszesz? Że dał policjantom dwieście złotych, nie?
S.Z. - Tak nie.
C.Z. - No nie można, nie?
B.R. - My to tak napiszemy żeby było dobrze, my chcemy jemu powiedzieć, żebyś ty tyle nie płacił.
C.Z. - Słuchaj, chodzi o to nie... Albo ci piszemy tak jak trzeba cztery i pół stówy nie? Albo nic nie piszemy i napiszemy to po swojemu tam nie?
S.Z. - Dobra.
B.R. - Że jego w kabinie nie było czy jak, czy manewrowanie, że ty nie jechałeś.
S.Z. - Noo
C.Z. - Słuchaj, bo on mówił tak. Siedział w aucie, łuuup jak się wystraszył, nie? A tu lusterko mu wypadło.
S.Z. - Noo
C.Z. - A my musimy napisać, że on był za samochodem, nie siedział w aucie nie?
S.Z. - hmmm
C.Z. - No i wtedy możemy ci nie pisać mandatu, nie? Kapujesz, nie?
S.Z. - Rozumiem.
C.Z. - A ty go widział w kabinie? Nie widziałeś go, nie?
B.R. - Oj, ludzie.
C.Z. - Nie wiem, pomyślcie coś, żeby było to dobrze.
S.Z. - Ja sam nikomu nie rzeknę.
C.Z. - Jakby przyszły dokumenty z ubezpieczalni to … ja jestem winien, co?
S.Z. - No
C.Z. - Ale, że to było na Biedronce to policja mi mandatu nie dała, nie? Bo to plac.
(…)
(widać jak sprawca zdarzenia podaje banknoty do ręki Bogdanowi R. Ten niezwłocznie chowa je między przednimi siedzeniami)._C.Z. - Tu kamery są
B.R. - Tak?
C.Z. Jirži, my mu damy numer twojej polisy, niech sobie zgłasza jak już musi, nie? (…) No stało się i koniec no. Jirži tylko pamiętaj, jak będziesz pisał jakieś, jakby przyszły dokumenty z ubezpieczalni, nie to …
S.Z. - No
C.Z. - To mandatu, pokuty nie było, nie?
S.Z. Nie. Ok, ok
B.R. - Bo to był biedronkowy plac
S.Z. - Dziękuje bardzo
(…)
(policjanci podjeżdżają do pokrzywdzonego)
P.M. - Daj mi Pan jakiś protokół, kurcze.
B.R. - Tylko informacje o sprawcy.
C.Z. - Wie pan, jest to droga wewnętrzna, plac manewrowy i tu się ani mandatów, ani punktów nie daje
(…)
P.M. - Hmmm, no ale teraz jakbym z ubezpieczalni, to na jakiej podstawie ja to mogę w ubezpieczalni?
C.Z. - To policja była, uznała winnego tamtego i …
B.R. - I oni się do nas zgłoszą
P.M. - Aha, to oni się zgłoszą?
C.Z. - Bo już policja nie pisze notatek dla ubezpieczalni.
(… )
P.M. - A on tam ma jakiś numer polisy?
B.R. - Ma
C.Z. - Numer Pan zgłosi i wszystko, my nie powinniśmy nawet Panu podawać tych danych, bo pan się wymieni z nim danymi nie? Ale pan się z nim nie dogada. On po polsku nic nie chce gadać, tu po czesku też nam gada.
B.R. (podaje kartkę pokrzywdzonemu). - Pan zobaczy to jest określenie drogi gdzie to się stało, droga wewnętrzna plac manewrowy, dzisiaj godzina, to jest sprawca i to jest samochód i to jego właściciel.
P.M. - Noo, dobra to najważniejsze, nie? To znaczy to lustro całe to lustro kosztuje dwa osiemset, caluśkie.
(…)
C.Z. - Coś masz jeszcze do Pana?
B.R. - To wszystko, tak?
C.Z. - Szkoda parkingowa
B.R. - Nic innego nie zrobisz tutaj, jest to szkoda parkingowa, bo jest to droga wewnętrzna i wiadomo...
P.M. - No tak ale …
B.R. - Wie pan co? Wie pan co, takie cuda są wie Pan, że się rozpędzi i przywali w ścianę.
C.Z. - I tak mu nic nie zrobimy.
(…)
P.M. - Dobra, dzięki.
(pokrzywdzony opuszcza radiowóz przez uchyloną szybę dodaje)
P.M. - Ja tu jeszcze patrzę bo mi szybę wywalą.
(odchodzi)_
C.Z. - Co mówił?
B.R. - Że patrzy czy mu szyby nie wywalą.
C.Z. - Ci, ci będą patrzeć czy mu szybę wywalą, za to że zgłosił … oni mnie wkur... powiem ci. Państwo w państwie.

Pijany kierowca, pijani pasażerowie.... czyli panowie proszę
Miejsce akcji: Droga ze Ścinawy do Lubina

Akcja: Funkcjonariusze zatrzymują do kontroli drogowej samochód z kierowcą i pasażerami. Od kierowcy czują woń alkoholu. Z późniejszych ustaleń śledztwa wynika, że kierowca miał we krwi przeszło 2 promile alkoholu. Pijani byli też pasażerowie.__
P1. - Policjant1 Cezary Z.
P. - Policjant Bogdan R.
K. - Kierowca Paweł

Kierowca: Między nami to jest, nie?
Policjant - To jest pana decyzja, ile warte te prawo jazdy jest...
K. - Bardzo dużo dla mnie to jest warte, bo to jest mój chleb. Nie wiem... Panowie, tak szybko i tego, i naprawdę tylko proszę państwa, żeby naprawdę... żadnych papierów! Bardzo was... Naprawdę...
P: - Pana decyzja...
K: - To ja mam dać propozycję, tak?
P: - Ja? No wie pan...
K: - Naprawdę ja bym chciał, żeby te prawo jazdy panowie nie zabierali, dogadamy się naprawdę, kurde...
P: - Ale jedynka z przodu musi być... To już ja nie będę mówił, że nie chodzi o stówę, nie?
K: (śmiech).
P: - Nie do śmiechów...
K: - Ile przy sobie mam, tak?
P: - Nie, jedynka musi być...
K: - Przy sobie mam 300 złotych panowie, to jest za mało, ja wiem o tym.
P: - Mogę mandat wypisać panu za 300 złotych.
K: - Tak, to jest mandat. Mogę iść do kolegi się jeszcze spytać?
P: - Ja pier....
K: - Nie, no jesteśmy razem, takie tam, wie pan. Mogę iść się spytać na chwileczkę?
P: - może iść
Policjant 1: No
K: - mogę?
P: - Weź szybę, otwórz drzwi
K; - Oka, bo to... minutka panowie
(Kierowca wysiada z radiowozu)_P: - Co ty (niezrozumiałe) się kur... mać nie odzywasz kur... ja...
P1: - Nie odzywam się bo jak ryknę na niego
P: - Nie wiem kur... czy...
P1: - Ja słucham
P: - Ja się boję, żebyś ty na mnie nie ryknął, kur..., bo ja...
P1: - Nie bo ja słucham, słucham, słucham ile, kwoty, nie?
P: - No nie chce jedynki, nie chce
P1: - A jak, a jak kur... ryknę za chwilę, powiem - chłopie, za to, to kur... cię wsadzam, kolega cie podpuszcza, a ty kur... pier..., nie? I cię wsadzę za chwilę za to. Jak ch... powie, dziadostwo, no to wielkie dziadostwo i jedziemy i (niezrozumiałe). Kur... jaki kawał (niezrozumiałe)
P: - Kurwa, jaki kawał (niezrozumiałe)
P1: - Wszyscy tam naje... są (niezrozumiałe)
(Kierowca wraca do radiowozu)
K: - Panowie na dzień dzisiejszy, dzisiaj, przepraszam, 500 złotych mam, naprawdę no, panowie, to co mogę dzisiaj. Nie wiem kurde jak się dogadać. Nie wiem, spiszcie mnie czy co, nie wiem, 500 złotych mam dzisiaj. Nie mamy 10 złotych nawet w kieszeni, naprawdę, Tyle co od kolegi, od kolegów wyrwałem, tyle co mogę dać. Proszę panowie. Panowie po prostu, i my nie chcemy i... dobrze? Byśmy uciekli stąd od razu na Ścinawę i... Da radę tak zrobić?
P: Kur... (niezrozmiałe)
K: Ja wiem, no ale to tak po prostu, bez spisywania i tak od razu na Ścinawę uciekamy, do domu
P: Wy narozrabiacie kur... a...
K: No wiem, no
P: Kombinuje
K: No po prostu, ja sobie sam kłopotu narobiłem, no ale samo to, że mi prawo jazdy, żeby nie zabierać, bo to jest, rozumie, to tragedia by dla mnie była. Da radę panowie coś zrobić? Tyle co mam, nosz kurde, proszę panów, proszę was
P1: (niezrozumiałe)
K: proszę
P1: Przyjedzie po auto albo zholujemy to auto i już
K: Proszę panowie
P: Z holowaniem będzie miał 650, w sądzie mu doje... trzy tysiące i dwa lata w zawiasach
K: Ja wiem o co chodzi, no
P1: Dwa lata bez prawa jazdy, egzamin ponowny, auto zholowane będzie i...
K: Ja nie mam przy sobie więcej, rozumiecie panowie? Żebym miał z chęcią bym dał... wiem co mi grozi
P: (niezrozumiałe) pojedzie i w Ścinawie go złapią wiesz?
K: No ale to, ale to...
P1: Są Andrzejki, jest yyyy z piątku na sobotę jesteśmy, jeżdżą kur... w Ścinawie, jeżdżą w Równej jeżdżą, łapią go, moment go złapią
K: Panowie proszę
P1: Go moment złapią
P: (niezrozumiałe)
K: Panowie proszę bardzo, tyle mam przy sobie, no. Gdybym miał więcej bym dał, naprawdę. Ale chodzi mi o to, żeby prawo jazdy mi nie zabrali, żebyście mi nie zatrzymali.
P: To już w ch... poszło
K: Proszę was
P1: (niezrozumiałe) Przy piwie w sklepie będą opowiadali
K: Nie będą opowiadali, naprawdę nie będą, bo oni też chłopaki po przejściach są, takżę...proszę
P1: Podj... gościa, podj... nas i będą się cieszyli
K: Nie napra...naprawdę nie
P1: Ja kur... w d... mam
K: Proszę was, nic ni , nic nie... proszę, naprawdę. Proszę
P1: Decyduj
K: Proszę was, błagam
P1: Oddaje ci prawo jazdy, zrób jak uważasz
_P1 (przekazuje dokument kierowcy P)

K: Proszę, proszę pana. Proszę, Boże, błagam pana
P: Nie chce mi się bawić w takie kur... drobniaki
K: Tyle co mam, Boże gdybym miał naprawdę więcej, kurde, to. Nie mam.
P1: Chłop ma prawo jazdy, złapią go w Ścinawie za chwilę na moście
K: Nie złapią, z powrotem pojadę
P: Oni mieli na Wrocław jechać
K: To pojadę tam i...
P: Przez (niezrozmiałe)
K: Nie pojadę tam i przez Niemcy kurde pojadę, bocznymi drogami i też dojadę no
P1: Jakimi bocznymi (niezrozumiałe)
K: No to tu się cofnę
P: (niezrozumiałe)
K: Proszę błagam, pana
P: Znowu kur... gdzieś się nie zatrzyma, albo światła nie włączy czy coś
K: Nie... nie, nie to ja już będę się pilnował, do domu będę się pilnował, do spania, już mam na dzisiaj dość mam... proszę błagam
P: Kur... mać
K: Proszę
P1: Dla mnie to jest lipa
K: Proszę, weź pan zrozum mnie pan
P1: Ja się kur... w to nie pcham
(P podaje dokument, prawo jazdy, Kierowcy i przyjmuje plik pieniędzy, po odwróceniu się do przodu przelicza, a następnie chowa w otwartym schowku)
P: Dobra weź tam.
K: Dziękuję do domu jadę tak?
P: Kur... mać.
K: Dziękuje no, naprawdę dzięki, wielkie dzięki panowie naprawdę
P1: Mam go wpisanego.
K: Dzięki
P: Piłeś, posłuchaj
P: (bierze alkotest)
K: Wiem o tym
P: Piłeś
K: Wiem o tym
P: Po kontroli piwo wypiłeś na CPN-ie słyszałeś? Jeżeli cie kur... złapią teraz, to robisz na swoje ryzyko
K: Ok.
P: Piłeś
K: Nic ni, nic nie będę pił, jadę do domu, idę spać.
P: Piłeś kur..., rozumiesz? Na CPN-ie piwo wypiłeś.
K: Tak
P: Po kontroli
K: Dokładnie
P1: Tu w lewo i na Ścinawę
K: Tak
(Kierowca wysiada)
P: Już popchaj drzwi
K: Dziękuję panom
(P gasi światło trzymając w prawej dłoni alkotest)
P: (niezrozumiałe)
P1: No co (niezrozumiałe)
P: Myślałem że może (niezrozumiałe)
(w radiowozie słychać dźwięk włączanego ponownie alkotestu)
P1: (niezrozumiałe) z tego
P: Proszę?
P1: (niezrozumiałe)
(w radiowozie jest ciemno, słychać jak P dmucha w alkotest po upływie kilku sekund jest zapalne światło - za kierownicą siedzi P)
P1: Co wpisać? Badanie alkotestem?
P: Tak, normalnie.
P1: To tym było, ale to tym nie. Badałeś go, był trzeźwy nie?
P: No
(P bierze do ręki książkę, prawdopodobnie trzyma alkotest i dokonuje wpisu, P1 dokonuje wpisu w notatniku służbowym)
P1: Spier...

Miejsce akcji: ulica w Lubinie.
Akcja: Policjanci zatrzymują do kontroli auto, którego kierowca przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle. Z tablicy rejestracyjnej wynika, że samochód pochodzi z bliżej nieznanego funkcjonariuszom kraju "Andora". Tak więc kierowcą może być ktoś z zagranicy
.
S.B. - Policjant 1. Sebastian B.
C.Z. - Policjant 2. Cezary Z.
O.K. - Osoba Kontrolowana Martin.

Policjant 1 Sebastian B. - Co on kur..., w Anglii jest? Dawaj tu.
Policjant 2. Cezary Z. - Już kur... siedzi, nie wyjedzie.
(dwie wypowiedzi niezrozumiałe)
S.B. - Czekaj, czapkę wezmę,
C.Z. - Weź ją.
S.B. - Robi wrażenie, nie?
S.B. - Po angielsku mówisz?
C.Z. - Nie ja nie gadam, co ty.
S.B. - "Where, are you leaving?" Musisz do niego tak powiedzieć: "Halo I'm Your friend".
(…)
(do radiowozu wchodzi Osoba Kontrolowana)
S.B. - Dzień dobry.
Osoba Kontrolowana. - Dzień dobry.
C.Z. - Dobry.
O.K. - To w takim razie panowie.
C.Z. - Po polsku mówi nie?
S.B. - Mówi.
C.Z. - A czemu Pan na czerwonym świetle się nie zatrzymuje?
S.B. - Czemu pan przejechał?
(…)
O.K. - To nie, nie to ja nie będę rozmawiał w takim razie.
C.Z. - A pan skąd jest?
O.K. - Ja jestem ze Słowacji, ale mieszkam w Andorze.
C.Z. - A prawo jazdy jakie pan ma?
O.K. - Ja mam słowackie.
(…)
S.B. - A pan przyjechał samochodem z Andory?
O.K. - Mój Boże, tak. Ja mam tutaj firmy.
S.B. - Okazać jakieś dokumenty auta.
(…)
C.Z. - A dokąd pan jedzie?
O.K. - Szczerze mówiąc na Słowację.
(…)
S.B. - A jak pan przyjechał? Promem Pan przyjechał najpierw? Czy czym pan?
OK. - Prom? Co to jest prom?
S.B. - Statkiem nie?
OK - Nie, samochodem.
S.B. - To Andora gdzie to jest? W Afryce?
O.K - To jest Andora między Hiszpanią i Francją.
S.B. - Aaaa, dobra.
(…)
C.Z. - W Niemczech by panu zatrzymali prawo jazdy na trzy miesiące za przejechanie na czerwonym świetle. A u nas za przejechanie na czerwonym świetle jest sześć punktów i pięćset złotych.
(…)
S.B. - Dobrze panie Marcinie
O. K - Tak?
S.B. - Tak jak kolega powiedział, mandat jest pięćset złotych a że jest pan obcokrajowcem musi tutaj zostać zapłacony na miejscu. Polskie pieniążki pan ma?
O.K. - Nie panowie, mam kartę lub euro.
S.B. - Kartę to mi nic nie da, gdzie tę kartę wsadzę?
C.Z. - Jeszcze nie mamy czytników.
O.K. - No to mam tutaj mam sześćdziesiąt euro.
(…)
C.Z. - I co my mamy z Panem zrobić? No? Na święta jeszcze?
(…)
O.K. - Ja tylko proszę troszeczkę zrozumieć jak jest taka możliwość powiem szczerze (…)
S.B. - Pisać?
O.K. - Mnie do niczego nie jest potrzebne, jeżeli mogę tak powiedzieć, żadnego dokumentu.
C.Z. - Może pan agentem jakimś jest?
S.B. - Tak
O.K. - Ja, proszę, hahaha.
C.Z. - Chłop wyszkolony na maksa, wszystko wie, wszystko rozumie, co się mówi.
OK - Ja agentem nie jestem, no ale kilka języków znam dlatego, że …
(…)
C.,Z. - Nie poszukiwany pan jest?
O.K. - Yyyy
C.Z. - Alimenty płaci?
O.K. - Nie, bo nie mam
C.Z. - Nie płaci
O.K. - Mam tylko małżonkę
(…)
C.Z. - Panie Martin.
O.K. - Tak?
C.Z. - Mamy tu pisać?
O.K. - Nie, nie, naprawdę, nie ma potrzeby.
C.Z. - (PODNIESIONYM STANOWCZYM GŁOSEM) To niech pan zrobi tak żeby było dobrze, niech pan zrobi tak, żeby było dobrze, żebyśmy nie pisali te 500 złotych.
O. K. - Mam zrobić żeby było dobrze? Ile powinno być, żeby było dobrze, panowie? (Cezary Z. podkręca głośność radia w aucie) Naprawdę ja jestem człowiek otwarty i konkretny, ja szukam, ja zawsze (słowa zagłuszone) szybko i bez jakichś tam zakrętów. I dziękuję oprócz tego bardzo za zrozumienie.
C.Z. - Niech pan uważa bo święta, wie pan jacy ludzie wyjeżdżają na święta, ci co rok czasu nie jeżdżą nie.
C.Z. - Najwięcej wypadków jest na święta właśnie przez nieuwagę, tu latają za paczkami, tu za zakupami, Ludzie się spieszą, spieszą, spieszą.
O.K. - Panowie, coś pięćdziesiąt euro jak jest jest ok?
(Policjant Sebastian B. odwraca głowę i macha nią potwierdzająco)
O.K. - Gdzie to mogę zostawić?
S.B. - Ale w porządku Pan jest człowiek, czy pan jest?
C.Z. - W porządku jest.
O.K - Ja?
C.Z. - Nie jest agentem chyba.
OK - W porządku w jakim sensie? Tutaj ja jestem w porządku, agentem nie jestem.
S.B. - A nie będzie nigdzie (Sebastian B. przytyka zwiniętą prawą rękę do ucha i imituje dźwięk szeptania na ucho komuś)
O.K. - Nie.
CZ - Eee tam.
O.K. - Czasem to jest w drugą stronę, jak policjant nie pozwoli nie zrozumie, to też nie jest potrzebne.
C.Z. - Dobrze wesołych świąt, niech pan uważa bo tu jest głęboko, głęboko pan wjechał.
O.K. - Dokumenty ja mam tak?
C.Z. -Niech pan rzuci okiem jeszcze.
O.K. - Chwileczkę
C.Z. - Niech pan popatrzy
(Osoba Kontrolowana wychodzi z radiowozu)_C.Z. - Kur... niech spier... nie będziemy nic.
S.B. (cicho przez zaciśniete zęby coć niezrozumiale mówi)
C.Z. - W Otoku kur.... Chu..., po polsku nap... poczekaj niech wyjdzie, napier... po polsku z Albanii nie. Z Andory.
(…)
S.B. - Skąd ja nie mam pieniędzy
C.Z. - Za 50 euro to bym przeżył, żeby mandat … (niezrozumiale)
(Cezary Z. sięga między siedzenia do tyłu i przenosi w ręce niewielki papierowy przedmiot) _

Dowód wdzięczności, szczerze, kurde
Miejsce akcji: Miejscowość Osiek na drodze z Lubina do Wrocławia.

Akcja: Dachowało BMW. Sprawca, młody chłopak miał prawo jazdy od pięciu miesięcy. Jechał z dwoma dziewczynami. Nic się nikomu nie stało. Na miejsce wypadku po pewnym czasie przyjechał jego ojciec.
P - Policjant Cezary Z.
P1 - Policjant 1 Sebastian B.
S - Sprawca Artur.
OS - Ojciec Sprawcy Ireneusz.

P: Niedostosowanie prędkości?
P1: Dziewięćdziesiąt na godzinę... kur...
S: Dzień dobry, tu go zaniosło, na śniegu
P: Tu jest czterdzieści na godzinę
S: Tu mnie wyprzedzał, na podwójnej ciągłej, i ten...
P1: Tam żadnych wycieków paliwa nie ma nic?
S: Nie, nie ma nic, na linię ciągłą i tak kurcze blisko lusterka, że zjechałem na ta stronę, na ten śnieg
P1: A pan skąd jest, z Lubina?
S: Nie ja jestem z P....
P1: A tamten przyjedzie z P...?
S: Tak tak
P: Trzeba było jechać sto na godzinę, to by może pan wyszedł
S: Nie, nie - to ja już mówię, gość mnie wyprzedził ta, że... mówię
P: Co wyprzedził? Wyprzedził i pojechał. Trzeba było jechać tak, aby pan nie dachował. Pana wina i nikogo innego.
S: No niby tak
P: Nie niby, tylko tak
S: Ale mówię, gdyby nie przejechał tak blisko, to bym kurcze nie zjechał na tą stronę
P: No to trzeba było zahamować
S: To co, miałem stracić lusterko? Gdybym zahamował to bym stracił lusterko
P: A co w tej chwili jest?
S: No tak, no wiadomo, a co później
P1: Przecież pan jechał z tymi dwoma dziewczynami, jeszcze coś by się stało, dopiero by było
P: Napiszę wniosek
P1: Tak tak, daj mi dowód, ja będę zatrzymywał
(...)
S: Pan zobaczy
P: Dobra
S: Przeleciał koło mnie raz dwa, szybko, ja zrobiłem taki manewr, jak panu pokazuję, taki nagły, tu mnie zarzuciło, ja się wystraszyłem, że gościu wyprzedza (..)
S: (niezrozumiałe) gdybym powiedział, że nie jechał jakiś wariat, czy dobre to wiadomo
P1: Ja bym się zgodził, że taka sytuacja była, że ktoś na przykład, że ktoś na trzeciego...
P: (niezrozumiałe)
P1: Że ktoś na trzeciego wyprzedza, albo coś takiego, Pan mógł się zagapić na kierującego, który nawet pana wyprzedzał i pan się mógł zagapić
S: Nie nie, to niemożliwe, przecież gdybym się zagapił to bym zjechał i by się nic nie stało, tylko ten manewr był nagły, bo on przeleciał kurcze i strzał
P: Ja tez jak kiedyś miałem kolizję, to tak samo wymyślałem
S: Nie, co mam wymyślać, po prostu wjechałem do rowu
P1: On jechał z naprzeciwka tamtym samochodem, tak?
S: Nie, nie z naprzeciwka
P: A skąd
S: Wyprzedzał mnie
P: Że też tamten nie widział tego, ten z hondy nie?
P1: No
S: Jak on dojechał
P: Jak on widział auto w powietrzu, to co, to by nie widział
S: No mówię, jak on się skupiał na tym... Przecież pytał pan, mówił, że nie
P1: Trzeba prawko kierowcy zabrać, wniosek do sądu zrobić
P: Tak, tak
P1: Sprawdzenie kwalifikacji i powtórny jeszcze raz egzamin
P: No testy od nowa
S: Bardzo dobrze jeżdżę
P: No widzę właśnie...
(...)
P: Dobrze, chłopie, pięć stów mandatu
S: Za co?
P: Za niedostosowanie prędkości do warunków drogowych i spowodowanie kolizji
S: No kurcze, ja...
P: To wniosek do sądu, szybka decyzja, za chwilę dziewczyny przesłuchamy, nie? Zjechał na łuku, stracił panowanie i wjechał do rowu i żadnych innych nie?
S; Nie można jakoś mniejszego mandatu?
P: Nie, pięćset mandatu?
S: To bardzo dużo
P: Lub wniosek do sądu. Szybka decyzja...
P1: W przypadku odmowy zatrzymujemy prawo jazdy i kierujemy wniosek o sprawdzenie kwalifikacji
P: Nieeeee, nie będziemy dyskutować w ogóle
P1: Nie będziemy się bawić
S: Dobra, przyjmuję
P: (do P1) Dyskutować chce
(do radiowozu podchodzi ojciec sprawcy OS)_OS: Dzień dobry...
P: Tato?
OS: Tak
P: Niech pan się spyta dziewczyn jak było
OS: No mniej więcej już wiem
P: Jedziemy szybko po łuku, w poślizg wpadamy
OS: No no no, nie trzeba
P: Do rowu wjeżdżamy i dachujemy i tak się kończy jazda młodzieńca z dziewczynami
P1: Zastanawiamy się czy prawo jazdy nie zabrać
OS: Nie, no bez przesady
P: Nie bez przesady, poważnie, cofniemy prawo jazdy, puścimy na egzamin, na psychotesty i będzie miał chłop, zastanawiamy się czy nie cofnąć mu uprawnień
OS: Nie no, poważnie
P: Nie szanowny panie, jeszcze przez pięć minut będziemy się zastanawiać i chyba je cofniemy, poważnie
P1: No naprawdę
P: I nie będzie jeździł niech pan zobaczy jak to auto wygląda. My trupy ciągamy z tych ulic. Czemu? Bo przeginają, przeginają. Jeżdżą na tylny napęd, schodzi w łuk, ile jechałeś? 90 na godzinę, tu dziewięćdziesiąt? Tu jest czterdzieści na godzinę, nie dziewięćdziesiąt. Wpada w poślizg, dziewczyny oczy zamykają i jest wielkie dachowanie. Facet mówi z hondy, że w powietrzu auto leciało.
OS: Będzie się męczył
P: I będzie się męczył, jak pójdzie znowu do Legnicy to będzie zapis - cofnięty za wypadek
OS: Szczerze mówiąc
P: I tak będzie, i nie będzie zdawał przez długie lata, będzie jeździł autobusem, aż się nauczy jeździć
OS: Mówiąc szczerze, szczerze to jest wystarczająca nauczka, mówię szczerze, bo ja sam to czuję
P: Za mała
(...)
S: Zbierałem na to auto trzy lata
P: Słucham?
S: Mówię, że zbierałem na to auto trzy lata
P: Sam mówisz, że po trochu żeście zbierali, a pod domem się zabijesz, tu też jednego, jeden mi uciekł, tam...
S: Uciekł?
P: Uciekł mi tam i wylądował na drzewie, jednemu nogi obcięło, a drugi zginął na miejscu, kilka miesięcy temu, w twoim wieku. Ja mam syna w twoim wieku, to go leje cały czas po łbie jak widzę jak jedzie, a jeździ świetnie, ma samochód, też odkładał
S: Ja nikogo nie zabiłem
P: Bo ci się udało
(...)
P: Trzy stówy mu wypisze najmniej - dowód zatrzymaliśmy bo tak powinien pięć stów dostać, tylko pan przyjechał, miał pięć stów dostać albo mieliśmy te kwity do sądu nie?
OS: Jak to wyrównać będzie dobrze?
P: Załatwimy normalnie swoje
OS: Z panami
P: Załatwimy swoje, a potem będziemy nad tym myśleć
OS: Ale u was na miejscu czy czy?
P: Niee, tutaj...
(ojciec sprawcy odchodzi)
P: Wystarczyłoby żeby jedna dziewczyna powiedziała chcę jechać do szpitala - mamy do czynienia z wypadkiem. Robimy zdjęcia, oględziny, szkice. Idziesz na przesłuchanie do komendy i masz cofnięte prawo jazdy za spowodowanie wypadku. Dziwne, że one nie chcą.
(podaje bloczek mandatowy do tyłu dla sprawcy zdarzenia)P: czytelnie imię i nazwisko
(...)
(po chwili z radiowozu wysiada sprawca kolizji, wsiada jego ojciec)
OS: Proszę mi wierzyć, młody naprawdę jeździ przepisowo, nie wiem czemu to, jakiegoś towara sobie wziął do przewiezienia czy co..
(...)
OS: Nosz kurde łebas niby poukładany
P: Trzeba mu było prawko walnąć ale przez pana zrezygnowaliśmy, nie?
P1: Dzisiaj mu się coś tam, przydarzyło
OS: (niezrozumiałe, mówi szybko i cicho)
P: My tu nie mamy już nic do powiedzenia, jak chce pan tak, to tak, jak nie, to nie
OS: (szybko i szeptem mówi)
P1: Idę tam (wychodzi z radiowozu)
OS: Trzy paczki zostawię, starczy?
P: Nie no tam
OS: Będzie dobrze
P: E tam, będzie się pan wygłupiał
OS: Nie no pytam się
P: Zobaczy pan
OS: Ja już sobie poradzę po prostu
P: Zobaczy pan co z dziewczynami później z nimi będzie
OS: Ta jedna to jest córa
P: Wiem, wiem one są poobijane na sto procent
OS: Mogę panu dać delikatnie
P: Noooo jak pan chce
OS: Nie, no ja włożę tu, bo jestem po prostu bardzo wdzięczny
P: Eeee (chowa pieniądze w schowku)
OS: To jest dowód wdzięczności, szczerze kurde
(...)
_P nie odwracając głowy sięga lewą ręką do schowka między siedzeniami, wyciąga coś z niego lewą ręką, chowa rękę pod konsole i zagląda tam (ogląda co ma w ręku) druga ręka przelicza, wygląda jakby dzielił papierki, część trzyma w lewej ręce, a część prawą ręką kładzie do przedniego schowka. Ukradkiem rozglądając się dookoła wkłada to co ma w lewym ręku do kieszeni wewnętrznej kurtki, po czym z przedniego schowka pojazdu bierze odłożoną wcześniej pozostałą część i wkłada ponownie do schowka miedzy siedzeniami po czym spokojnie bierze do ręki dokumenty z podszybia i ogląda je notując coś w notatniku.

Po chwili P1 wraca do radiowozu
P prawą ręką podczas jazdy uchyla schowek pomiędzy fotelami, zaś P1 prawą ręka wyciąga banknoty, prawdopodobnie po 100 złotych, po chwili podaje jeden banknot P, Zaś drugi zatrzymuje dla siebie. P chowa banknot do tej samej wewnętrznej kieszeni kurtki, gdzie uprzednio, pod nieobecność P1 już coś schował.

Współpraca: Marcin Rybak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto