Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Busiarze chcą zdobyć klienta za wszelką cenę

Piotr Kanikowski
Na przystankach często trwa polowanie na klientów
Na przystankach często trwa polowanie na klientów Piotr Krzyżanowski
Przystanek na ul. Komisji Edukacji Narodowej w Lubinie. Kilka minut przed busem w zatoczce zatrzymuje się wiśniowy mini-van. Kierowca wysiada, krąży wśród ludzi, szukając chętnych na kurs do Legnicy. Bez biletu, za to taniej: za "co łaska". Mijają 3-4 minuty i w minivanie jest prawie komplet. Po pasażera na ostatnie miejsce zaradny właściciel samochodu zatrzyma się na następnym przystanku. Tak działa szara strefa, która odbiera klientów i dochody legalnym przewoźnikom.

Ci legalni też niekoniecznie działają fair. Między Legnicą a Lubinem nagminnie zdarza się, że busiarze opóźniają kurs, by złapać jeszcze kilku pasażerów. Albo ścigają się na trasie, podbierając sobie nawzajem klientów z wiejskich przystanków.

- Kiedyś wsiadłem do takiego busa. Jeszcze nie wyjechaliśmy z Legnicy, a kierowcy omal się nie pobili - opowiada Mirosław Kowalczyk, legniczanin. - Zrobiło się nerwowo i poczułem ulgę, kiedy w końcu dotarliśmy do Lubina.

Wojciechowi Smusowi, który od połowy lat 90. wozi pasażerów między Legnicą a Złotoryją, w tym tygodniu ktoś przebił nocą wszystkie koła w busie. Zamiast wyjechać w trasę, spędził cały dzień w warsztacie, naprawiając samochód.

Tydzień wcześniej nieznany sprawca podziurawił dętki w innym busie należącym do Wojciecha Smusa. - Nie wierzę, że to przypadek - mówi przewoźnik, który zgłosił sprawę policji.

Na trasie z Legnicy do Złotoryi przybyło ostatnio prywatnych przewoźników. Do braci Smusów i firmy Adani, które przetarły ją dla busiarzy, dołączyli nowi: Piotr, Pasieka i Trans-Hen. Zrobiło się ciasno. Bywa, że busy jadą w odstępach 10-15 minut. Wszyscy mają licencje i rozkłady jazdy zatwierdzone przez urząd marszałkowski. Dopóki konkurencja jest zdrowa, klienci mogą się cieszyć.

Jak Wałbrzych

Jeszcze pięć lat temu Wałbrzych miał poważny problem z przewoźnikami. Dochodziło tam nawet do rękoczynów na przystankach, busiarze zajeżdżali drogę konkurentom, pisali na siebie donosy. Na bałagan skarżyli się też pasażerowie.

- Musieliśmy objąć Wałbrzych specjalną opieką, bo pojawiło się mnóstwo nielegalnych przewoźników - potwierdza Mariusz Kaczmarz, rzecznik Dolnośląskiej Inspekcji Transportu Drogowego we Wrocławiu. Pomogły nasilone kontrole, podczas których łapano jeżdżących bez koncesji. Sytuacja się uspokoiła.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto