Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4.01.08 SZPITAL - Bez opieki, bez lekarzy?

Arek Jakubowski
Nie brakuje opinii, że powtarzające się regularnie na przełomie roku perturbacje ze służbą zdrowia i kontraktami z NFZ przypominają wenezuelski serial: nudny, bo i tak wiadomo jak się skończy.

Nie brakuje opinii, że powtarzające się regularnie na przełomie roku perturbacje ze służbą zdrowia i kontraktami z NFZ przypominają wenezuelski serial: nudny, bo i tak wiadomo jak się skończy. Może i tak było w poprzednich latach. Tym razem jednak, przynajmniej w Lesznie, nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji i z serialu zrobił się thriller. I wcale nie wiadomo, czy zwieńczy go happy end.

Na dobrą sprawę dla uważnych obserwatorów nieoczekiwany zwrot akcji wcale nie jest taki nieoczekiwany. Spodziewali się go co najmniej od kilku miesięcy, a niektórzy nawet przestrzegali przed dramatycznym finałem roku. I oto jest.
Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie stanął w obliczu katastrofy kadrowej, a jakby tego było mało, mieszkańcy Leszna i powiatu wciąż nie mają zapewnionej tak zwanej wieczorowej, nocnej i świątecznej podstawowej opieki zdrowotnej. Nie wiadomo (piszę te słowa w środę), do kogo ma się zwrócić o pomoc zaniepokojona matka, której dziecko w nocy albo w niedzielę zagorączkuje. Wprawdzie sytuacja jest tak dynamiczna, że w każdej chwili może się zmienić. Niezależnie od tego warto się jednak zastanowić co doprowadziło do niej i czy można jej było uniknąć.

Wymówienia nabrały mocy

Już wcześniej opisywaliśmy w Ziemi Leszczyńskiej dramatyczne perspektywy kadrowe leszczyńskiego szpitala. Trzy miesiące temu kilkudziesięciu lekarzy złożyło wypowiedzenia umów o pracę. Ich termin upływał 1 stycznia 2008 roku. Medycy domagali się nie tylko podwyżek płac:
- To ma być przede wszystkim akt demonstracji naszego niezadowolenia i protestu przeciwko systemowi opieki zdrowotnej w Polsce – mówił nam wtedy Łukasz Kasprzak, przewodniczący oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Lesznie. Systemowi, który powoduje, że lekarz specjalista z kilkuletnim stażem zarabia przeciętnie 1800 zł. brutto i aby przeżyć i utrzymać rodzinę musi dorabiać na dyżurach, w poradniach i klinikach. Wprawdzie wówczas dyrekcja uspokajała, że samo złożenie wymówień nie dezorganizuje pracy szpitala i tak rzeczywiście było, ale trzy miesiące minęły i problem pojawił się teraz. W Sylwestra, gdy większość mieszkańców Leszna przygotowywała się do hucznego witania 2008 roku w szpitalu atmosfera była daleka od świątecznej. Drzwi gabinetu dyrektora Tomasza Stroińskiego praktycznie się nie zamykały. Wiele wskazywało na to, że od następnego dnia, czyli 1 stycznia szpital z braku lekarzy przestanie funkcjonować. W dyrektorskim gabinecie na okrągło toczyły się negocjacje. Dyrektor rozmawiał z każdym lekarzem osobno i z każdym usiłował wypracować kompromis.
- Nic nie mogę jeszcze powiedzieć, nic się nie rozstrzygnęło – mówił w przerwach między rozmowami Stroiński.

Negocjacje wciąż trwają

Na wiadomości czekali nie tylko pacjenci. O stan negocjacji z lekarzami dopytywał się też marszałek województwa, który dla leszczyńskiego szpitala jest organem prowadzącym. Około godziny 10 do urzędu ze szpitala wysłano faks:,,W odpowiedzi na faks z dnia dzisiejszego w sprawie zabezpieczenia obsady lekarskiej w oddziałach szpitalnych od 01.01.2008 roku uprzejmie informuję, że nadal trwają negocjacje z lekarzami w sprawie podwyżki wynagrodzeń. Z większością lekarzy pracujących w szpitalu wstępnie uzgodniono kontynuowanie negocjacji po 01 stycznia 2008 roku z jednoczesnym zabezpieczeniem przez nich działalności szpitala do dnia 11 stycznia 2008 roku.
Nadal trwają negocjacje z lekarzami pracującymi w szpitalnym oddziale ratunkowym oraz zabezpieczającymi zespoły wyjazdowe ratownictwa medycznego.”
Nie wiadomo co się stanie, jeśli do 11 stycznia nie uda się dogadać dyrekcji z lekarzami. Wszystko wskazuje na to, że jeśli medycy nie wycofają wymówień funkcjonowanie szpitala stanie pod ogromnym znakiem zapytania. I wcale nie jest to pusta retoryka. Stąd wielka nerwowość jaką w poniedziałek wyczuwało się w całym szpitalu.
Nie jest znana skala podwyżek, o jaką chodzi lekarzom. Wszystko wskazuje na to, że nie ma w tej sprawie jednolitego stanowiska i wszystko zależy od indywidualnych negocjacji. W przypadku oddziału ratunkowego chodzi między innymi też o brak personelu, by zapewnić optymalne warunki pracy wszystkim zespołom wyjazdowym. Tymczasem wiadomo, że doszedł do nich jeszcze jeden element.
Od 1 stycznia zaczęły w Polsce obowiązywać unijne przepisy, według których lekarze muszą wyrazić zgodę na pracę dłuższą niż 48 godzin w tygodniu. To sprawa niezwykle istotna, bo jeśli do lekarskiego etatu doliczyć godziny dyżurów na oddziałach okazuje się, że w ciągu tygodnia lekarze pracują znacznie dłużej niż 48 godzin. Więcej. Teraz musza wyrazić na to zgodę. W szpitalach w całym kraju dyrektorzy na wszystkie możliwe sposoby przekonują lekarzy do podpisywania tak zwanych klauzul opt-out, czyli zgody na pracę w większym wymiarze godzin. Nie wszędzie lekarze chcą takie klauzule podpisywać. Gdzieniegdzie podpisują, ale tylko na styczeń. Jeszcze w innych przypadkach lekarze w zamian żądają podwyżek.

Pacjenci bez wieczorynki

Tymczasem w Lesznie, na domiar złego, pojawił się kolejny olbrzymi problem. Na początku 2008 roku leszczynianie nie mają zapewnionej podstawowej opieki lekarskiej wieczorowej, nocnej i świątecznej, tak zwanej w żargonie ,,wieczorynki". To pomoc lekarska, po którą pacjenci mogą się zwrócić do lekarza po godzinach pracy poradni rodzinnych. Przypomnijmy, że na samym początku reformy służby zdrowia taką pomoc świadczyli lekarze rodzinni. Zdjęcie z nich tego obowiązku było jednym z postulatów zawiązanego przez lekarzy rodzinnych Porozumienia Zielonogórskiego. Trzy lata temu, w trybie awaryjnym, te usługi przejął w Lesznie Wojewódzki Szpital Zespolony, przyjmując pacjentów w szpitalnej izbie przyjęć. Mimo że NFZ płacił za te usługi, powiększając dochody szpitala, stawały się one coraz cięższą kulą u nogi. Od dawna dyrektor Tomasz Stroiński alarmował, że lecznica potrzebuje kadrowych wzmocnień, by świadczyć te usługi. O tym, że ma rację najlepiej świadczyły długie kolejki w weekendy i święta przed lekarskim gabinetem. Dyżury w ramach wieczorowej i świątecznej podstawowej opieki medycznej pełnili lekarze, którzy powinni być na oddziałach. Nowych nie można było zatrudnić, bo na rynku brakuje lekarzy. W tej sytuacji leszczyński szpital w ogóle nie złożył oferty na świadczenie tych usług w przyszłym roku. Jeszcze w Sylwestra o 14.30 NFZ próbowała skusić szpital większymi stawkami za opiekę wieczorową, nocną i świąteczną, ale stanowisko dyrekcji się nie zmieniło.
- Nie chodzi o to, że są za małe stawki – tłumaczy Stroiński. - Powodem odmowy są przede wszystkim nasze kłopoty kadrowe. Brakuje nam lekarzy.
Dyrekcja szpitala wyszła z propozycją, by w świadczenie opieki wieczorowej, nocnej i świątecznej włączyli się lekarze rodzinni z Leszna i powiatu. Tydzień temu w piątek odbyło się w tej sprawie spotkanie, w którym uczestniczyli, prócz przedstawicieli szpitala i kilkudziesięciu lekarzy rodzinnych także prezydent Tomasz Malepszy i starosta Krzysztof Piwoński. Spotkanie zakończyło się fiaskiem, o czym zresztą informował z niepokojem podczas ostatniej sesji Rady Miasta prezydent Leszna.
- Istnieje niebezpieczeństwo, że mieszkańcy naszego miasta zostaną pozbawieni opieki wieczorowej i weekendowej – mówił Tomasz Malepszy.
Dyrektor Stroiński proponował, by była ona świadczona nadal w pomieszczeniach szpitalnej izby przyjęć, ale by dyżurowali tam lekarze rodzinni.
- W mieście i powiecie jest ich około 30 – wyliczał. - Na każdego przypadałyby więc dwa dyżury w miesiącu. To przecież niewiele.
Lekarze rodzinni nie zgodzili się jednak na to. Pytaliśmy Elżbietę Mikołajczak-Śmiszniewicz, szefa poradni przy ul. Skarbowej w Lesznie, dlaczego brakuje zgody na takie rozwiązanie. Nie chciała tego komentować.
- Reprezentujemy takie samo stanowisko w tej sprawie jak Porozumienie Zielonogórskie – powiedziała nam i odesłała do Bożeny Janickiej, lekarki z Konina, która ma pełnomocnictwa by w tej sprawie reprezentować leszczyńskich medyków.
- Nie zgadzamy się na takie rozwiązania, bo zmian wymaga cały system - powiedziała Janicka. - Szczególnie w sytuacji, gdy w Polsce brakuje 1700 lekarzy rodzinnych. My jako Porozumienie Zielonogórskie uważamy, że tak naprawdę pomoc nocna i świąteczna jest niepotrzebna, bo przecież funkcjonują oddziały ratunkowe w szpitalach, które w sytuacjach nagłego pogorszenia zdrowia zapewniają pacjentom opiekę. Zgadzamy się natomiast, że potrzebna byłaby pomoc wieczorowa, świadczona na przykład od godziny 22, bo są pacjenci, którzy na przykład nie zdążyli do poradni lub nie mogli się tam dostać, bo pracują. I o takiej pomocy możemy rozmawiać. Natomiast sytuacja, gdy lekarz rodzinny pracuje w poradni do godziny 18, potem pełni dyżur do godziny 8 rano w ramach nocnej pomocy, a potem znowu idzie na godzinę 8 do pracy jest niedopuszczalna.

NFZ wciąż szuka

Takie stanowisko lekarzy rodzinnych i jednoczesny brak oferty na świadczenie opieki wieczorowej, nocnej i świątecznej ze strony szpitala spowodowały, że leszczynianie zostali jej pozbawieni. Jak sytuację zamierza rozwiązać Narodowy Fundusz Zdrowia, który jest odpowiedzialny za zapewnienie ludziom kompleksowej opieki zdrowotnej?
- Ze strony szpitala w Lesznie otrzymaliśmy zapewnienie, że 1 stycznia taką opiekę będzie sprawował i tak się stało. Leszczynianie nie zostali jej pozbawieni w Nowy Rok - zapewniła Jolanta Sielska z NFZ w Poznaniu. - Jeśli chodzi o kolejne dni, to mogę powiedzieć tylko, że trwają negocjacje w tej sprawie także z innymi niż szpital podmiotami. Liczymy, że przyniosą one rozwiązanie problemu.
Oby się tak rzeczywiście stało. Z uwagą będziemy przyglądać się tym negocjacjom oraz rozmowom dyrekcji szpitala z lekarzami. O ich rezultatach będziemy informować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 4.01.08 SZPITAL - Bez opieki, bez lekarzy? - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto